Botwinka

Wiosna w pełni! Co do licznych zalet tej pory roku nie muszę chyba nikogo przekonywać, ale z pewnością zakupy w warzywniaku są wtedy wspaniałe. Wchodzę, patrzę po skrzynkach, koszykach, półkach i obiad wymyślam na miejscu, w zależności od tego co mi w ręce wpadnie.
Wczoraj na przykład wpadło mi mnóstwo zielonych liści, więc dzisiaj zrobiłam bajecznie kolorową botwinkę. Uwielbiam przepiękny różowy kolor tej zupy kontrastujący z bielą i żółcią pływających w niej jajek. I nawet nie musiałam udawać przed synem, że ta barwa pochodzi od rozpuszczonych żelków, bo jadł nie zważając na wchodzące w zęby liście. Bo też, powiedzmy sobie szczerze, liście i łodygi są jednym z największych atutów tej zupy.
Przyznam egzaltowanie: uwielbiam!

 

Składniki:

około ½ kg botwiny
1,5 litra bulionu
½ łyżki masła
2 łyżki octu winnego lub soku z cytryny
200 ml kwaśnej śmietany
1 łyżka mąki
pęczek koperku, natki pietruszki i szczypiorku

dodatki:

ugotowane na twardo jajka
gotowane ziemniaki
skwarki z boczku

Sposób przygotowania:

Młode buraczki obieram, kroję na małe kawałki, liście i łodygi dokładnie myję i też kroję. Zalewam bulionem, dodaję masło i ocet i gotuję przez mniej więcej kwadrans. Naturalnie można najpierw obgotować buraczki, a liście wrzucić później, ale mi jak zwykle się nie chce. Zresztą te buraczki są jeszcze zupełnie małe.

Myję i siekam koperek, pietruszkę i szczypior.
Szczypior razem z cebulką podsmażam chwilkę na maśle i dorzucam do botwiny pod koniec gotowania.

Śmietanę bardzo dokładnie mieszam z mąką, wlewam do garnka, zagotowuję. Na koniec wrzucam koperek oraz natkę i gotowe.

Ach nie, jeszcze trzeba nakryć do stołu. Do zupy wrzucam pokrojone na ćwiartki jajka na twardo, a ugotowane ziemniaki posypane skwarkami z boczku podaję na osobnym talerzu.
Smacznego!