Jajka w koszulkach to moja nowa miłość. I nie przesadzam tu ani trochę. Łączą w sobie delikatność jajka na miękko ze sposobem podania jajek sadzonych. A jajka sadzone, ze względu na wskazania wagi, powinnam omijać szerokim łukiem. Szkoda tylko, że najbardziej smakują mi na grzankach…
Składniki:
woda
jajko
ocet
dodatki:
grzanka z chleba pszennego
łyżka startego parmezanu
2 plastry pomidora
2 czarne oliwki
sól, pieprz
Sposób przygotowania:
Do szerokiego rondelka wlewam wodę na wysokość kilku centymetrów (nie żałuję) i mieszam z kilkoma łyżkami octu. Wybijam jajko do miseczki tak, by nie uszkodzić żółtka i gdy zagotuje się woda delikatnie wkładam jajko. Chwytam przezornie położoną obok łyżkę i staram się zebrać jajko w estetycznie wyglądającą całość. Niektórzy wprawiają wodę w garnku w powolny ruch wirowy i wrzucają jajko w środek tego wiru. Gotuję chwilę (około półtorej minuty). Wyjmuję łyżką cedzakową.
Jeżeli białko nie jest idealne (a u mnie rzadko jest, by nie powiedzieć, nigdy), obcinam nożem, by uzyskać ładny owalny kształt.
Białko powinno się ściąć i otaczać płynne żółtko, które potem smakowicie rozleje się na … No właśnie, na czym? A tu już naprawdę nic Was nie ogranicza. Grzanki, chleb biały, chleb razowy, wędlina, ser, warzywa, nawet niektóre owoce. Najlepiej po prostu sprawdzić co akurat jest w lodówce (u mnie przynajmniej tak wygląda komponowanie dodatków).
Jajko w koszulce można wyjąć i gdy wystygnie ponownie podgrzać wrzucając na chwilę do wrzącej wody.
piątek, 27 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz