Jak by się nie oszukiwać, że tylko kilka, że gniecenie zajmie trzy minuty, że się je ulepi piorunem, a ugotuje jeszcze szybciej – z pierogami zawsze jest dużo roboty. Ale w sezonie jagodowym nie zrobić ich przynajmniej raz, to po prostu grzech!
Więc zakasujemy rękawy i ruszamy do pracy. Dla ambitnych i dysponujących dużą ilością wolnego czasu proponuję od razu przygotowanie podwójnej porcji i zamrożenie nadmiaru.
Dopisek:
Bardzo polecam też do pierogów z jagodami ciasto jak przy pierogach ruskich.
Anka
Składniki:
(na około 40 pierogów)
350 g mąki pszennej
szczypta soli
3/4 szklanki gorącej wody
800 g jagód
cukier do owoców
dodatkowo:
1 opakowanie kwaśnej śmietany
cukier
Sposób przygotowania:
Jagody myję, zasypuję cukrem, delikatnie mieszam i odstawiam. Dobrze to zrobić jakieś pół godziny przed przygotowywaniem pierogów. Celowo nie podaję ilości cukru, bo to zależy od kwaśności jagód i naszego gustu. Osobiście wolę nieco kwaśniejszy farsz, przecież zawsze mogę obficie posypać cukrem ugotowane pierogi.
Przesiewam mąkę do miski, mieszam ze szczyptą soli, zalewam gorącą wodą i mieszam łyżką. I kiedy piszę „gorącą” mam na myśli wodę, która przed chwilą się gotowała, a nie żadne marne pięćdziesiąt stopni.
Kiedy już mogę włożyć ręce do ciasta (a robię to niemal od razu i zawsze potem cierpię, czego nie polecam) zagniatam elastyczne ciasto.
Wiem, że większość przepisów podaje wśród składników jajko, ale wolę ciasto bez kurzych dodatków, bo moim zdaniem wygodniej się gniecie.
Ciasto rozwałkowuję na cienkie płaty i wykrawam kółka. Tu muszę się pochwalić, że nie muszę już stać w zadumie nad szafką z kubkami kombinując co też ma odpowiednią wielkość i cienkie brzegi, bo kupiłam zestaw krążków o różnych średnicach i teraz mogę robić ciastka, pierogi czy cokolwiek mi przyjdzie do głowy dowolnej wielkości.
Układam wycięte z ciasta kółko na dłoni złożonej w łódeczkę i w zagłębienie nakładam jagody. Składam na pół i brzegi dokładnie zalepiam widelcem uważając, by farsz nie rozlał się na łączenie, bo pierogi będą się rozklejać. Dobrze jest też tak zalepiać pierogi, by w środku zostało jak najmniej powietrza.
Gotowe pierogi wrzucam do osolonej gotującej się wody i gotuję około 3 minut od wypłynięcia.
Najlepsze z kwaśną śmietaną i cukrem, ale jeśli ktoś woli, to bita śmietana też się nadaje.
niedziela, 15 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A w tym przepisie nie dodajesz do ciasta oleju?
OdpowiedzUsuńAkurat wtedy nie dodałam, bo nie jest to konieczne. Ale potem zaczęłam dolewać i chyba będę się tego trzymała.
OdpowiedzUsuńMoja Mama zawsze dodawała jajko, czego i mnie nauczyła, ale zasugerowałam, żeby spróbować ciasta bezjajecznego. Przepis wypróbowałyśmy dziś (tak, w tym morderczym upale), ona u siebie, a ja u siebie - symultanicznie, dzieląc się wrażeniami przez telefon :-) Ciasto rzeczywiście gniecie się fantastycznie. Obydwie jesteśmy zachwycone :-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
allegra walker
Rany boskie! Gniotłyście pierogi w ten upał?!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem :))
A pierogi z jagodami trzeba będzie znowu zrobić.
Robię pierogi podobnie. Zaparzane ciasto na pierogi z jagód lub truskawek jest idealne. Nie przecieka. Jednak zawsze słodkie pierogi czy kluski gotuję w wodzie z dodatkiem łyżki cukru. Ciasto ma smak raczej neutralny w kierunku słodkiego. I to był strzał w dziesiątkę :) Teraz lubię pierogi ze słodkim nadzieniem. Słone ciasto ze słodkim nadzieniem posypane cukrem sprawiło, ze pól życia nie lubiłam pierogów lub klusek z jagodami. Jedzenie ich było dla mnie horrorem. Teraz uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń