Tym razem polecam odrobinę egzotyki na co dzień. Oszałamiający zapach egzotycznych przypraw przeniesie nas z zimnej jesiennej Polski wprost na palmowe plaże Indii (czego sobie i Wam życzę).
Naprawdę warto odwiedzić uprzednio sklep z przyprawami i nabyć garam masalę i kumin. Z pewnością nie zmarnują się w kuchni. Zresztą sami się przekonajcie.
Przepis pochodzi z książki Sarah Banbery "Tarteletki i tarty".
Składniki:
ciasto:
200 g mąki pszennej
100 g zimnego masła
½ łyżeczki kuminu
szczypta soli
1 żółtko
odrobina zimnej wody
farsz:
1 łyżka oleju
1 łyżka masła
1 łyżeczka garam masala
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka kurkumy
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
600 g cebuli (zmieszałam pół na pół białą i czerwoną)
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka brązowego cukru
2 jajka
200 ml śmietanki kremówki
sól, pieprz
pęczek posiekanej, świeżej kolendry (niekoniecznie)
Sposób przygotowania:
Przesiewam mąkę, mieszam z solą i kuminem. Dobrze schłodzone masło kroję w kostkę i siekam z mąką na malutkie kawałki. Dodaję żółtko i wodę, szybko zagniatam ciasto. Wkładam do lodówki na przynajmniej godzinę.
Rozwałkowuję ciasto i wykładam nim formę do tarty. Wkładam do lodówki (lub nawet do zamrażalnika) na około pół godziny.
Przygotowuję farsz.
Cebulę kroję w cienkie półplasterki, czosnek bardzo drobno siekam.
Wszystkie przyprawy mieszam w miseczce.
Rozgrzewam na patelni masło i olej. Wrzucam mieszankę przypraw i smażę około dwóch minut. Dodaję cebulę oraz czosnek, wsypuję cukier i smażę wszystko na średnim ogniu około 10 minut. Duszę pod przykryciem, aż cebula będzie miękka.
Gdy cebula dochodzi na wolnym ogniu, podpiekam tartę. Nagrzewam piekarnik do 200 stopni. Ciasto wykładam papierem do pieczenia i wsypuję do środka zwykły ryż lub fasolę i piekę 10-15 minut. Potem zdejmuję papier z obciążeniem i wkładam ciasto do piekarnika na około 5 minut.
Roztrzepuję w miseczce jajka ze śmietaną, doprawiam solą i pieprzem. Na podpieczone ciasto wykładam cebulę, na to wylewam jajka ze śmietaną i, jeśli jakimś cudem mam, posypuję kolendrą. Ponownie wstawiam do piekarnika i piekę jeszcze przez około 30 minut.
Podaję ciepłe posypane resztą posiekanej kolendry (której oczywiście nie mam, ale na pewno tarta byłaby lepsza).
sobota, 14 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ha, tarta wyjechała z pieca:) Trochę napędziła mi stracha, że znów się nie zetnie masa na wierzchu, ale w końcu wyszło dobrze:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam dwa błędy: za dużo soli mi się sypnęło, za krótko poddusiłam cebulę, tak że co jakiś czas trafia się na ciut twardsze paseczki. Ale nic to, tarta bardzo dobra, pewnie ją jeszcze upiekę, eliminując błędy ofkors:)
->Ela: Cieszę się, że smakuje :)
OdpowiedzUsuń