Nie jestem zachwycona wysokim kobiercem piany na wierzchu – miałam w lodówce wolne białko, więc dorzuciłam do trzech wymaganych w przepisie (żeby się nie zmarnowało) i sami widzicie, jak wyszło. Ciasto wypiekło się idealnie, było złote i kruchuteńkie, krem był mięciutki i gładki, ale pianę można by sobie darować, albo dać jej połowę. A z reszty upiec bezy lub kokosanki.
Mam też wątpliwości, czy krem nie jest za słodki – co prawda z niesłodkim ciastem smakuje wybornie, ale sam w sobie zasłodził mnie w trakcie kosztowania.
Porcja na formę o średnicy 26 cm.
Dorota
Składniki:
ciasto:
- 200 g mąki
- 100 g masła
- 1 żółtko
- szczypta soli
- łyżeczka cukru
- zimna woda
- sok i skórka z cytryny
- 2 jajka
- 2 żółtka
- 150 g cukru
- 80 g masła
- szczypta soli
- sok i skórka z cytryny
- 3 białka
- 60 g cukru
- szczypta soli
Dwie cytryny zanurzam we wrzątku na kilka minut, połówkę jednej odkładam, a z 1,5 owocu ścieram żółtą skórkę i wyciskam sok.
Ciasto: Mąkę mieszam z połową skórki z cytryny, solą i posiekanym masłem. Dodaję połowę soku z cytryny, 2-3 łyżki wody (w razie potrzeby) i szybko zagniatam ciasto. Rozwałkowuję je, wykładam na natłuszczoną formę do tarty i dziurkuję widelcem. Wkładam do lodówki na czas przygotowywania kremu.
Krem: Całe jajka i żółtka ubijam z solą i cukrem na puszysty krem. Dodaję miękkie masło – musi być NAPRAWDĘ! miękkie, żeby idealnie wtarło się w masę. Następnie wsypuję cytrynowe wiórki i wlewam po łyżeczce sok z cytryny. Mój krem podstępnie się zwarzył (względnie obiegł, jak mawia Mąż rodem z Podkarpacia), jednak wylany na ciasto i upieczony nie zdradził mnie przed gośćmi ;-)
Piekę ok. 40 minut w temp. 180 stopni (termoobieg + grzałka od dołu, bo mój piekarnik słabo wypieka od spodu).
Ubijam białka z solą, dodaję cukier.
Po upływie 40 minut wysuwam z piekarnika tartę, wykładam na nią pianę i wsuwam do pieca na ok. 15 minut – aż piania przyrumieni się.
Tarta najlepiej smakuje całkiem chłodna.
Wygląda super. Przeglądam właśnie przepisy na ciasta, bo mój luby ma niedługo urodziny i trzeba będzie coś zmajstrować.
OdpowiedzUsuńwspaniale orzeźwiająca i piękna
OdpowiedzUsuńŚliczna!
OdpowiedzUsuńUwielbiam cytrynowe wypieki, choć przyznam się że zajadam je głównie latem. Za to ten bezowy puch mnie urzekł, właśnie taki wysoki :)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba właśnie z taką wielką bezą :)
OdpowiedzUsuńcudnie wyglada z ta beza na wierzchu:)
OdpowiedzUsuńEch te Twoje tarty z bezą na wierzchu! Coś pięknego :) Śnią mi się po nocach :) Muszę ich spróbować u siebie!
OdpowiedzUsuńO, jakie super ciasto :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za wszystkie miłe słowa :-)) a tarta jest... grzechu warta ;-)
OdpowiedzUsuńWspaniała tarta :) Cytrynowa jest pyszna, mniam:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Popieram! Właśnie ta beza przykuła moją uwagę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Honorata