Gdy myślę o tej tarcie, to pierwsze zdanie brzmi: jest pracochłonna. Ale zaraz potem przychodzi do głowy drugie określenie: imponująca. A potem trzecie: przepyszna.
Niestety tak to już w kuchni bywa, że nie zawsze uda się osiągnąć fantastyczny efekt przy minimalnym nakładzie pracy, ale zapewniam, że w przypadku tej tarty warto się potrudzić.
Przepis pochodzi z książki "Jamie Oliver w domu".
Składniki:
ciasto:
250 g mąki
50 g cukru pudru
szczypta soli
125 g zimnego masła
skórka starta z jednej cytryny
2 jajka
parę łyżek mleka lub wody
krem migdałowy:
280 g migdałów bez łupin lub płatków migdałowych
50 g mąki pszennej
1 laska wanilii
250 g miękkiego masła
250 g cukru do wypieków
3 jajka
śliwki:
1 kg śliwek
80 g drobnego cukru
2 paczki cukru waniliowego
½ łyżeczki przyprawy do pierników
1 łyżeczka mąki kukurydzianej
50 g płatków migdałowych
cukier puder
Sposób przygotowania:
Zaczynam od ciasta. Przesiewam mąkę, mieszam z cukrem pudrem i solą. Masło kroję w drobną kostkę, rozcieram z mąką na drobne kawałeczki. Dodaję skórkę z cytryny, mieszam. Dokładam jajka i mleko lub wodę, po czym szybko zagniatam ciasto.
Kruchego ciasta nie wyrabiam nigdy długo, tylko tyle by się połączyły składniki.
Owijam w folę i wkładam na godzinę do lodówki.
Po tym czasie wyjmuję, rozwałkowuję i wykładam formę do tarty (przynajmniej 28 cm) obcinając wystające brzegi. Staram się jak najmniej ugniatać ciasto rękoma, będzie wtedy bardziej kruche. Znowu wstawiam przynajmniej na godzinę do lodówki, a jeśli na krócej to do zamrażarki.
Zasada jest zawsze taka, by wstawiać zimne kruche ciasto do nagrzanego piekarnika.
Rozgrzewam więc piekarnik do 180 stopni i podpiekam około 10 minut z obciążeniem z ryżu lub fasoli wyłożonym na papierze do pieczenia, a potem zdejmuję papier i piekę jeszcze pięć minut.
Teraz krem migdałowy.
Mielę migdały na proszek i mieszam z mąką. Przecinam laskę wanilii na pół, dodaję razem z cukrem do masła i miksuję na puszystą masę. Dodaję do masła migdały z mąką, rozmącone jajka i ucieram wszystko na gładki krem. Wstawiam do lodówki na około pół godziny.
Przygotowanie śliwek to już bułka z masłem. Wypestkowuję owoce, połowę z nich siekam, wkładam do garnka z grubym dnem, dodaję drobny cukier, cukier waniliowy i przyprawę do pierników, duszę na małym ogniu. Gdy w garnku mam już marmoladę, zagęszczam mąką kukurydzianą i znowu zagotowuję.
Resztę śliwek kroję na połówki lub ćwiartki (zależy od wielkości), posypuję cukrem pudrem na kilka minut przed wstawieniem ciasta do piekarnika, by puściły sok.
A teraz najlepsze, czyli składam wszystkie części.
Na podpieczony spód wykładam marmoladę śliwkową, na to schłodzony krem migdałowy, a na wierzchu rozkładam pokrojone śliwki wciskając je lekko w ciasto. Posypuję płatkami migdałów. Wreszcie wstawiam do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i uzbrajam się w cierpliwość nawet na godzinę.
Przede mną piękna jesienna tarta. Smacznego!
wtorek, 24 listopada 2009
Tarta ze śliwkami
Etykiety:
ciasta kruche,
Jamie Oliver,
jesień,
migdały,
śliwki,
tarty,
wanilia,
wypieki,
z owocami
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam serdecznie
OdpowiedzUsuńTarta na prawde jest przepyszna i warta poswiecenia czasu.
Moj ukochany mezczyzna jak tylko wszedl do domu po pracy to zamiast siasc do obiadu to najpierw obwachiwal z kad tak ladnie pachnie a nastepnie przysiadl sie do ciasta (bez talerzyka ani noza, tylko tak jak to Oni robia - z widelcem i do ataku!) i zniknela ponad polowa ciasta. Reszta tarty "magicznie" zniknela w nocy albo z samego ranka. Nie robilam dochodzenia :)
Cieplo pozdrawiam