Upiekłam już piernik toruński z książki Pierre’a Herme i, wiedziona patriotycznymi uczuciami, postanowiłam wziąć się za keks polski.
Przepis podawał składniki na dwa keksy.
Szybko policzyłam domowników (dwoje bardzo nieletnich, jeden duży i wybredny w kuchni, jedna duża z wyraźnymi przeciwwskazaniami do jedzenia ciasta) i postanowiłam upiec z połowy porcji.
Tu dygresja.
W przepisach na ciasta trzymam się dość wiernie podanych ilości. Zwłaszcza, jeśli ufam źródłu. Poprawianie mistrza o międzynarodowej sławie wydało mi się więc świętokradztwem.
Ale czasami los stawia nas pod ścianą.
Zaczęłam przygotowywać składniki.
- 5 jajek – przeczytałam. Hmm… Mogę oczywiście wszystko przeliczyć i upiec 2/5 porcji, albo 3/5, ale o rany! Komu się chce?
Szybka inspekcja wykazała iż jajka nie należą do olbrzymów.
Dobra, biorę trzy – postanowiłam.
Drugi problem pojawił się przy bakaliach. Jak w zaledwie 200 gramach mam zmieścić wszystko co chciałabym wrzucić? A i tak nie znajdą się tam orzechy, jako produkt zakazany dla córki. Sypnęłam więc hojnie, w końcu to prawie świąteczny keks: żurawiny, morele, rodzynki, daktyle, śliwki i migdały.
Zmieszałam, upiekłam.
Był wieczór, gdy wyciągałam pachnące ciasto z piekarnika.
Następnego dnia rano zrobiłam sobie kawę i podeszłam z nadzieją do blatu w poszukiwaniu keksu.
Nie dojrzałam nawet okruszka.
A trzeba było upiec dwa. Mistrz wie lepiej.
Składniki:
(forma keksowa ok. 33x10 cm)
150 g mąki
½ łyżeczki proszku do pieczenia
100 g miękkiego masła
100 g cukru pudru
1 łyżka cukru waniliowego (użyłam ekstraktu waniliowego)
3 jajka, oddzielnie białka i żółtka
250 g bakalii
mąka do obsypania bakalii
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiewam, mieszam z proszkiem do pieczenia.
Bakalie siekam na dość duże kawałki i obsypuję mąką. Co prawda należałoby jednak sparzyć chociaż rodzynki i dokładnie osuszyć, ale nie miałam na to czasu.
Masło ucieram z cukrem pudrem na puch. Cały czas miksując dodaję po jednym żółtka, a potem stopniowo wsypuję mąkę.
Ubijam pianę z białek, delikatnie mieszam z masą, Na koniec dodaję bakalie i również delikatnie łączę składniki.
Ciasto wykładam do nasmarowanej masłem formy i piekę w 180 stopniach przez około godzinę. Sprawdzam patyczkiem.
Studzę na kratce.
sobota, 19 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pysznie wygląda! Nie dziwię się, że zniknął...
OdpowiedzUsuńJa robię keks z ciasta drożdżowego :)
Cudnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, w przepisach na kilak ciast i ciasteczekpojawia sie składnik margaryna lub Palma. Czemu nie masło? Jaki powód zastosowania takich składników?
OdpowiedzUsuńAsia
Bardzo ladnie wyglada tak puszsyto :) Chetnie by, zjadla Poproszte kawalek:) Moze byc nawet nadgryziony xD
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda :) Uwielbiam keksy :) Nie dziwię się, że nic nie zostało :)
OdpowiedzUsuńO jak ładnie wygląda :) Chyba Was zalinkuję :P
OdpowiedzUsuńwłaśnie miałam zamiar keksa trzasnąć ;)
OdpowiedzUsuńpiękny
OdpowiedzUsuńteraz będę musiała przeliczyć na właściwy pzrepis
albo kupić książkę :)
Eee, nie musisz od razu kupować :)
OdpowiedzUsuńWszystko razy dwa, tylko jajek 5 sztuk a bakalii 400g. I tyle.
Ale smakowicie wygląda. Czy wymiary keksówki to dolne czy górne.Moja keksówka ma dolne wymiary 27.5cm x 8,5cm.- to chyba muszę zmniejszyć ilość produktów?będę wdzięczna za odpowiedź.Dziękuę i pozdrawiam. A przy okazji zdrowych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Elka
OdpowiedzUsuńNie, nie musisz zmniejszać ilości składników. Piekłam ten keks w silikonowej foremce, która jest szersza i krótsza od standardowej, ale na pewno będzie dobrze w zwykłej keksówce. Różnice w objętości tych form są na tyle nieistotne, że można je pominąć, wychodzi troszeczkę wyższy lub niższy i będzie ok.
OdpowiedzUsuńmistrzostwo świata
OdpowiedzUsuńprzytomnie zrobiłam z pełnej porcji, i już jednego keksa nie ma ;)
dałam żurawinę, orzechy włoskie, migdały, rodzynki, morele, śliwki i gruszki :D
Upiekłam na szczęście z podwójonej ilości bo dzięki temu po zjedzeniu chociaż drugi zostanie na Święta - mam nadzieję :) Pyszny jest bardzo - polecam! Pozdrawiam. MWK
OdpowiedzUsuń