Idealne ciasteczka do pieczenia z dziećmi, bo są całkowicie nieszkodliwe i udają się pomimo wszelkich prób zepsucia. Robiłam je z dwuipółletnim Michasiem, który najpierw napił się olejku pomarańczowego, potem wyjadał suchy kleik, część rozsypując dokoła, a na końcu, gdy dałam mu kawałek ciasta, by utoczył kulki, zjadł dwie porcje wielkości orzecha włoskiego. I nic, żadnych sensacji żołądkowych, nawet mu się nie odbijało!
Składniki:
ciasto:
1 paczka kleiku ryżowego (170-180 g)
250 g margaryny
3 jajka
1 szklanka cukru
4 łyżeczki wiórek kokosowych
1 cukier waniliowy
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
kilka kropli olejku pomarańczowego
do dekoracji:
dżem lub czekolada, świeże porzeczki, kolorowa posypka
Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki siekam w misce łopatką (kleik wsypuję prosto z paczki), szybko zagniatam. Toczę kulki wielkości orzecha włoskiego, układam na natłuszczonej blasze, palcem wygniatam w środku każdego nieduże wgłębienie.
Piekę w temp. 180 stopni ok. 20 minut na złoty kolor.
Po upieczeniu wgłębienia napełniam dżemem albo czekoladą gorzką (wcześniej w kąpieli wodnej rozpuszczam pół tabliczki z 2-3 łyżkami mleka), posypuję posypką, albo ozdabiam cukierkiem typu lentilka lub kawałeczkiem owocu (w sezonie na owoce idealne są porzeczki).
piątek, 8 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a skąd taki kleik?
OdpowiedzUsuńZ wiórkami, to mi będą smakowały. Notuję przepis.
OdpowiedzUsuńAle fajnego masz pomocnika :)
Przypuszczam, że gdybym robiła te ciasteczka z Miłoszkiem (lat 2 i 2 miesiące), to skończyłoby się to podobnie, jak u Ciebie. We wszystkim chciałby pomagać, wszystkiego spróbować.
OdpowiedzUsuńA te ciasteczka, to na pewno bardzo smaczne. ;)
Pozdrawiam!
Stary dobry przepis, bardzo go lubię. Choć ja mam tendencję do przypalania. Twoje są wzorcowe! :-)
OdpowiedzUsuńCiasteczka jak sie patrzy, nigdy bym nie zgadla, ze z kleiku:) wygladaja bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
vegeswiat: kleik ryżowy powyżej 4. miesiąca życia znajdziesz w dziale z kaszkami dla niemowląt :)
OdpowiedzUsuńgrazyna: wiórek śmiało możesz sypnąc hojniej, ujmując nieco kleiku.
OdpowiedzUsuńZaytoon: zaiste są bardzo smaczne!
poswix, Konsti: dziękuję :)
A można zamiast margaryny dodać mało? :)
OdpowiedzUsuńdzieki!!!!
OdpowiedzUsuńTeż piekę takie ciasteczka, ale nigdy nie robiłam dziurki po środku. Następnym razem zrobię :)
OdpowiedzUsuńNo i pomocnika też mam, tyle że troszkę starszego, bo 3,5 latka. Myślę że najchętniej przyłączyłby się do mieszania składników, co uwielbia i do robienia wgłębień ;)
Sofija: według mnie zawsze można zastąpić margarynę masłem, ale nigdy odwrotnie :)
OdpowiedzUsuń:)) Dzieki, dzieki :)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpolecam!!! robiłam i są naprawdę wspaniałe!
OdpowiedzUsuńIlono, kłaniam się :)
OdpowiedzUsuńWczoraj zrobiłam!!! Dla dziecka. Mnie smakują, dziecku nie. Powiedział "Fe" (dwa lata ma -zawsze tak mówi jak nie bedzie jadł). Wróciłam dzisiaj z pracy i nie ma ani jednego ciasteczka. Babcia twierdzi, że zjadł wszystkie. Podejrzewać babcię?. Jutro robie kolejną blachę. Nieważne kto je. Znikają.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :))
OdpowiedzUsuńa czemu mi nie wyszły?
OdpowiedzUsuńzrobiłam kuleczki a rozlało mi się na całej powierzchni blachy. Co zrobiłam nie tak???? ;-(
Ciastka mojego dzieciństwa :]
OdpowiedzUsuńMoja Mama nie mająca ani zapędu ani talentu do wypieków raczyła mnie nimi szczególnie często w wieku przedszkolnym, a potem również moją młodszą siostrę.
Mając 11-lat rozpoczęłam eksperymenty "cukiernicze" i od tamtej pory wygrzebany przepis wykorzystuję zawsze gdy mam ochotę na "ciastko" :D Szczególnie teraz, kiedy jestem w ciąży i wieczorową porą mnie "nachodzi" otwieram szafeczkę z suchymi produktami, lodówkę i :3 uszczęśliwiam siebie i męża, który zje chętnie, a cieszy się, że nie musi łazikować do sklepu o 22:30 :P
Gorąco polecam ;)
właśnie piekę je w prodiżu juz pół godziny i dalej są blade i surowe,na dodatek się rozlazły i skleiły w jedną całość
OdpowiedzUsuńilono, nigdy nie piekłam ich w prodiżu, czasem się rozrastają na boki, ale nigdy mi się nie zlały w jedno :-(
OdpowiedzUsuńsprawdziłam- przepis rewelacyjny, ja w dziurkę wkładam wisienkę-to świetne połączenie z kokosem
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciestkożerców
Dorota
Cieszymy się :-) wisienka to bardzo dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńIlono, rozchodzą się na boki i sklejają, jeśli są zbyt blisko siebie poukładane.
OdpowiedzUsuńJa natomiast wkładam w dziurkę marmoladę (bo u mnie preferowana jest śliwkowa) i dopiero do piekarnika. Po upieczeniu nie jest spieczona, natomiast smakuje jepiej niż taka prosto ze słoika :)
Mi też się zlały w całość.Mam teraz ciasto-o ile ta całość się upiecze.Patrząc na moją masę na ciasteczka już było widać, że jest zbyt luźna. Tak jakby tej margaryny było za dużo. Może coś źle przeczytałam,ale 250 g to kostka przecież...
OdpowiedzUsuńJak dotąd jedyny przepis,który mi nie wyszedł z tego bloga:).
Pozdrawiam
Honorata
Honorato, może było za ciepło i margaryna się stopiła?
OdpowiedzUsuńmoje ciasteczeka z dziecinstwa , pamietam jak wyczekiwalam ich w sobote dzis mam zamiar zrobic je z moim ponad dwu letnim synkiem ciekawe czy beda mu smakowaly jak mi kiedys:)
OdpowiedzUsuńI jak? smakowały jak w dzieciństwie? :-)
UsuńSprawdziłam - pyszne i praktyczne i chociaż nie mam talentu kulinarnego, jak na moje możliwości wyszły rewelacyjnie, nawet bez "wsadu" w dołeczek ciasteczka ;).
OdpowiedzUsuńAnna A.
Cieszymy się Twoim sukcesem :-)
UsuńNo Kochane, to znów mni zainspirowałyście ;) Maluszek chory więc warszaty kulinarne jak znalazł ;) Wprawdzie mój ma niecałe dwa latka, ale też dał radę ;) - pierwsza w całości jego partia dochodzi w piekarniku - z dziurek nic nie zostało;) więc nie wiem jak je napakuje ;) ale liczy się efekt - a pachnie już nieziemsko ! :)
OdpowiedzUsuńMoje ciasteczka stworzyły jedną całość na blaszce. Wszystko niby robiłam zgodnie z przepisem i temp. w piekarniku była ok. Może powinnam jeszcze trochę poćwiczyć hehe
OdpowiedzUsuń