Jak my się pięknie różnimy! – nachodzi mnie często taka refleksja, gdy patrzę na otaczających mnie ludzi.
To samo rzecz jasna dotyczy autorek tego bloga.
Tym razem przygotowałyśmy niemal to samo danie: suszone owoce zapiekane w boczku (miało być w szynce parmeńskiej, ale wybrałyśmy tańszą wersję). To samo, a jednak zupełnie inaczej.
Chuda wybrała wersję z procentami, a ja postawiłam na egzotyczne owoce. Efekt w obydwu przypadkach był niezwykle smakowity.
Sami zobaczcie.
Ten przepis bierze udział w akcji Karnawałowe przekąski.
Figi w boczku
Składniki:
opakowanie suszonych fig
cienkie plastry chudego boczku wędzonego – tyle sztuk ile jest fig
wykałaczki
Sposób przygotowania:
Figi zalewam wrzącą wodą i moczę kilka minut. Dokładnie odcedzam i osuszam.
Wykałaczki też wrzucam do wody, nie spalą mi się potem w piekarniku.
Dość ciasno, na tyle na ile mi się uda, owijam figi boczkiem, spinam wykałaczką.
Blachę wykładam papierem do pieczenia, układam figi w boczku i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około dwadzieścia minut.
Mniej więcej w połowie pieczenia przewracam figi na drugą stronę (można swobodnie złapać za wykałaczkę), żeby się równomiernie przypiekły.
Śliwki w boczku
Składniki:
śliwki kalifornijskie bez pestek – 1 opakowanie 100 g zawiera ok. 20 śliwek
cienkie plasterki boczku wędzonego – tyle sztuk, ile śliwek
rum
Sposób przygotowania:
Rano zalewam śliwki rumem i beztrosko wychodzę do fryzjera.
Bliżej wieczora odcedzam je na sitku, rum zlewam do słoika i zakręcam dokładnie, żeby wykorzystać później.
Każdą śliwkę owijam plasterkiem boczku, spinam wykałaczką i układam na płaskiej blasze wyłożonej folią aluminiową. Ustawiam piekarnik na 180 stopni bez termoobiegu i zapiekam ok. 20 minut, tak by przyrumieniły się. W połowie pieczenia przewracam ruloniki na drugą stronę, by przypiekły się równomiernie.
W sylwestrowy wieczór chyba za wcześnie wykorzystałam rum odlany ze śliwek, bo doprowadziłam przekąskę do cienkiej granicy między „bardzo chrupkie i apetycznie przyrumienione” a „przypalone”.
czwartek, 14 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny pomysł! Zostało mi jeszcze trochę śliwek i fig, więc wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńha a do nas ma przyjść kolega maużona z małżowiną swą to zrobię takie cudo :-) ostatnio to się zwykłymi koreczkami z sera szynki i pieczarek zachwycali hihihihi
OdpowiedzUsuńzmorka
Juz gdzies widzialam ten przepis ;)Ciekawi mnie to połaczenie, musze wyprobowac
OdpowiedzUsuńja w srodek śliwki wkładam jeszcze orzech laskowy(połówkę) joannaB
OdpowiedzUsuńA ja Wam powiem, że śliwki owijane boczkiem (ale bez rumu)są specjalnością mojej znajomej Belgijki :)
OdpowiedzUsuńAle muszą być pyszne!!!
OdpowiedzUsuńprzepyszne :) uwielbiam takie właśnie połączenie smaków. Całkiem niedawno organizowałam córce chrzciny w jednym z lubelskich lokali. Jedną z propozycji dania głównego była "pierś z kurczaka z grilla serwowana z kremem ziemniaczanym, szaszłykiem ze śliewk owiniętych wędzonym boczkiem i sosem z wina muscat", oczywiście pozycję tą wybrałam, nie żałowałam no i co najważniejsze naszym gościom taka kombinacja posmakowała ;) - AsiaK
OdpowiedzUsuń