Najpierw kupiłam polędwiczki na niedzielny obiad, a potem znalazłam ten przepis. Miałam w domu i ocet balsamiczny i suszone pomidory, więc uznałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Wprowadziłam kilka modyfikacji: mocno zmniejszyłam ilość octu (autorka zaleca aż 150 ml, ale 50 ml to jak na mój gust maksymalna ilość; mąż twierdził, że mogłoby być go nawet mniej, bo drażnił powonienie), w oryginale występuje syrop klonowy jako opcja dla miodu oraz mąka kukurydziana, której nie miałam pod ręką. Od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że zaopatrzę się w różne gatunki mąki i będę wytwarzać z nich różne różności, ale na obiecankach się kończy. Mąka pszenna spisała się doskonale w roli zagęstnika, a nie miała tutaj żadnych innych funkcji.
Polędwiczki podałam z puree ziemniaczanym i surówką z czerwonej kapusty, ale myślę, że doskonale komponowałyby się również z pieczonymi ziemniakami i zieloną sałatą (co zaleca autorka). Sałatę przyprawiłabym jednak bardzo ostrożnie i chyba głównie oliwą, dodając kilka słodkich pomidorków koktajlowych, by danie w całości nie było zbyt kwaśne.
Składniki:
(dla 4 osób)
3 polędwiczki wieprzowe
2 duże cebule
4 duże ząbki czosnku,
200 ml bulionu
50 ml octu balsamicznego
3 łyżki miodu
2 łyżki mąki
12 suszonych pomidorów,
olej
sól, pieprz.
Sposób przygotowania:
Opłukane polędwiczki osuszam papierowymi ręcznikami i kroję na plastry o grubości 1 cm. Każdy rozpłaszczam dłonią i solę.
Cebule i czosnek obieram, cebule kroję w kostkę, czosnek siekam.
Na głębokiej patelni rozgrzewam olej i smażę na nim cebulę. Kiedy się zeszkli, dodaję czosnek i smażę przez chwilę, po czym wkładam mięso. Smażę, aż plastry polędwiczek zarumienią się. Im większa patelnia tym mniej smażenia, moja okazała się mniejsza niż sądziłam i rumieniłam polędwiczki w dwóch turach.
Całą zawartość patelni przekładam do naczynia żaroodpornego. Wkładam je do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i zajmuję się sosem.
Na opróżnioną patelnię wlewam bulion i ocet, mieszam dokładnie, by rozpuściły się resztki z dna. Dodaję miód i pomidory pokrojone w paski. Mąkę mieszam z zimną wodą – kilka łyżek, byle mąka dobrze się rozmieszała i nie było grudek. Wlewam na patelnię i gotuję, aż zgęstnieje.
Sosem zalewam mięso w piekarniku, mieszam z cebulą i zapiekam 30 minut. Mieszam raz w trakcie pieczenia.
niedziela, 28 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zapisuję ... proste i z moimi ukochanymi suszonymi pomidorkami i octem balsamicznym!Już się nie mogę doczekać:)
OdpowiedzUsuńZrobilam. Padłam z wrażenia. Czczę Cię :))))))
OdpowiedzUsuńPidżej
Szarasia: szczerze polecam :)
OdpowiedzUsuńPidżej: bardzo sie cieszę :))
aczkolwiek ;)
OdpowiedzUsuńCałe danie zrobiłam na patelni; piekarnik jest out of use na skutek urwania drzwiczek od piekarnika przez uwieszone na nich dziecię ;)
i też było boskie :)
i z bagietką/ryżem- zmieniaki coś mi się nie komponują z tym daniem ;)
ups.trafiła Ci sie gadatlwia i amrudna wielbicielka ;) Ale wielbicielka!
pidżej
Pidżej, uwielbiam moje wielbicielki, a gadatliwe są najlepsze :))
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńprzepis super - dziś zrobiłam - chociaż przyznaję się bez bicia, że zrobiłam całość w głębokim rondlu i lekko tylko zagęsciłam mąką ziemniaczaną , niby - że taki "lajt" :-)))))PRZEPYSZNE :-)
to danie robię już od zeszłego roku, kiedy to chciałam zabłysnąć przy wizycie rodziny z daleka ;)
OdpowiedzUsuńi udało się ;))
dzisiaj dałam jeszcze mniej octu balsamicznego bo więcej nie miałam, trochę cytryny i sosik wyszedł jeszcze pyszniejszy...mężyk zachwycony/ żaba
polecam małą zmianę: zamiast miodu dodałam trochę (może ciut więcej) dwójniaka. Niech alkohol trochę wyparuje. Polecam!
OdpowiedzUsuńAA :)
Zrobiłam cała rodzina zachwycona.
OdpowiedzUsuńdobry przepis!
OdpowiedzUsuńAle, ponieważ nie uznaję w kuchni mąki do sosów ani bulionów z kostki, wprowadziłem modyfikację:
Kawałek marchewki, kawałek pietruszki, selera, pora, listek laurowy, ziarenko ziela ang., grzybek suszony, sól i pieprz oraz trochę wody - gotuję bulion warzywny. Jak warzywa zmiękną, to usuwam ziele i listek oraz grzybek, a całą resztę miksuję blenderem. Powstaje ok. szklanki warzywnej pulpy, która sama w sobie jest gęstym bulionem. I takie coś jest świetną bazą to zrobienia super sosu - naturalnego i bez mąki :)
Jutro będę robić zapowiada sie smaczny obiadek.Nie mogę sie doczekać.
OdpowiedzUsuńNo i zrobiłam i muszę powiedzieć że danie jest niesomawicie , absolutnie wyśmienite.
OdpowiedzUsuńOj po takich pozytwywnych komentarzach uciekam do kuchni..Mam akurat wszystko co potrzeba..Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą potrawę, robiłam już trzy razy i wszyscy się nią zajadają ... nawet Teściowa;)
OdpowiedzUsuńRewelacja! Uczta dla podniebienia :)
OdpowiedzUsuńRewelacja. Polecam.
OdpowiedzUsuń