Dlatego, kiedy już jakimś cudem wróci do domu, być może przygotuję mu to danie jako przeciwwagę dla jego diety z ostatnich dwóch tygodni.
A gdzież to on podróżuje? – zapytacie. Ano zła chmura zatrzymała go za oceanem, o czym już pewnie niektórzy z Was wiedzą. Właśnie wraca do nas przez Afrykę i sporą część Europy.
Mnie liczne choroby potomstwa i moje zatrzymują w domu, ale teraz już przynajmniej żadne z nas nie ma rotawirusa. Muszę przyznać, że wspólne chorowanie z dzieckiem na rota stanowi przeżycie ekstremalne :)
Powoli jednak odzyskujemy równowagę, marne zapalenie spojówek w ogóle nie zasługuje tu na uwagę, tylko samochodem staram się jednak nie jeździć. Za to z pewnością znowu będę się realizowała w kuchni. Zwłaszcza, gdy mąż wreszcie odda mi aparat fotograficzny. Bo to, że wyjechał, to że ma problem z powrotem, to że dzieci zafundowały mi wczasy odchudzające (3-4 kg w dwa tygodnie, jupi!) - to wszystko nic. Ale żeby aparat zabrać?! To już przechodzi wszelkie pojęcie! :)
Ja tu gadu gadu, a Wy przecież chcecie poczytać o jedzeniu, więc już się poprawiam. Wiem, że papryka jest o tej porze roku droga, ale ten obiad jest tak szybki, prosty i smaczny, że warto się na niego skusić. To jeden z moich obiadów ratunkowych, bo można go zrobić w prostszej wersji, bez suszonych pomidorów i bazylii i dodać tylko natkę pietruszki. Wszystko zajmuje około pół godziny i naprawdę nie wymaga wysiłku. Czyli jest tak jak lubię.
Anka
Składniki:
- 1 pierś z kurczaka
- 2 czerwone papryki
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- garść suszonych pomidorów
- 3 łyżki śmietany
- garść posiekanych liści bazylii
- sól, pieprz, chili w płatkach
- oliwa lub olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Najpierw składniki.
Cebulę kroję w talarki, czosnek na plasterki, paprykę w słupki, a suszone pomidory na paseczki.
Pierś kurczaka kroję w cienkie paski. Obsypuję solą i pieprzem i bardzo krótko smażę na rozgrzanym tłuszczu.
Dodaję cebulę i czosnek, znowu posypuję odrobiną soli i pieprzu oraz chili. Smażę kilka minut często mieszając, potem dodaję paprykę i pomidory. Po chwili przykrywam patelnię i duszę aż papryka zmięknie, ale się nie zacznie rozpadać (chyba, że w tym czasie Jagoda uzna, że bardzo cierpi z dowolnego powodu i kończę robienie obiadu z jęczącą dwulatką uczepioną spodni – wtedy często mi się coś rozgotowuje).
Dodaję posiekaną bazylię i śmietanę. Zagotowuję i doprawiam jeśli trzeba.
Podaję z ryżem.
Też lubię gotować szybko i bez zbytniego wysiłku. Pycha, zapisuję przepis :)
OdpowiedzUsuńCałuski od Marzyni :-)
OdpowiedzUsuńJa mam dzisiaj "wczorańsze" placuszki, bratówka mi nasmażyła.
a czy zamiast suszonych pomidorów Można dodać świeże?
OdpowiedzUsuńMożna, pewnie że można, bo pomidory i papryka to zawsze dobre połączenie, ale danie wyjdzie inne :) Smacznego!
OdpowiedzUsuńPyszne danie, dodałam świeże pomidorki i smak przepyszny:) polecam!:)
OdpowiedzUsuń