Mąż w domu, dzięki czemu jest komu odciągnąć ode mnie dzieci, a ja mogę porozpieszczać go kulinarnie.
- To co mam w końcu zrobić? – zapytałam męża – Bułeczki drożdżowe czy pleśniaka?
- Pleśniaka – padła zdecydowana odpowiedź.
Pleśniak jest jednym z niewielu ciast, które robię regularnie od lat. Wszyscy je znają, więc to żadne odkrycie na Chochelkowym blogu, ale może jeszcze ktoś nie piekł. To proste i pyszne kruche ciasto, koniecznie z kwaskowatym dżemem (czarna porzeczka nadal prowadzi w naszym domowym rankingu) błyskawicznie znika z talerzy.
Uwielbiam jeszcze ciepłe ze szklanką mleka.
Słyszałam, że nazwa wzięła się od tego, że ubita piana wygląda jak pleśń. Niektórych to podobno zniechęca.
Mnie nie :)
Anka
Składniki:
(na prostokątną blaszkę o wymiarach ok. 20x30cm)
3 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
250 g masła
5 jajek
¾ szklanki drobnego cukru + 3 łyżki do piany z białek
1 łyżka śmietany
ok. 300 g dżemu z czarnej porzeczki (lub innych kwaskowatych owoców)
1-2 łyżeczki kakao.
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiewam i mieszam z proszkiem do pieczenia. Oddzielam żółtka od białek. Żółtka ucieram z cukrem, dodaję śmietanę i mieszam.
Masło kroję na kawałki, dodaję do mąki i rozcieram palcami na małe kawałeczki. Dodaję żółtka z cukrem i śmietaną. Zagniatam ciasto, ale krótko. Dzielę na trzy nierówne części, jedną większą i dwie mniejsze. Do jednej z mniejszych części dodaję kakao i ponownie zagniatam.
Owijam ciasto w folię, większy kawałek chowam do lodówki, mniejsze do zamrażarki przynajmniej na pół godziny.
Gdy ciasto w lodówce trochę się schłodzi wylepiam nim wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę. Znowu wstawiam do lodówki.
Gdy ciasto w zamrażarce stwardnieje ubijam pianę z białek. Pod koniec ubijania dodaję cukier (można dać więcej, u mnie łyżki są raczej czubate). Na dolną warstwę ciasta wykładam dżem z czarnej porzeczki. Na to ścieram jasny kawałek ciasta, potem wykładam pianę z białek, a na wierzch ścieram ciemne ciasto.
Nie będę się upierała, że to jedynie słuszna kolejność, jeśli ktoś woli, to proszę bardzo, niech da jasną warstwę na wierzch.
Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (góra-dół) na około 45 minut.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dobrze jest miec dla kogo piec
OdpowiedzUsuńlubię te chwile
plesniaka nie jadłam dawno..bardzo dawno
Ja też najbardziej lubię piec i gotować dla kogoś !
OdpowiedzUsuńTez dawno nie jadłam pleśniaka, narobiłaś mi smaka :)
Zgadzam się; ) Nie ma większej radości po paru godzinach w kuchni niż zadowolne niż umorusane ciastem buzie wszysytkich przy stole:) Aż chce się piec;]
OdpowiedzUsuńUwiwlbiamy pleśniaka! Zarówno z dżemem jak i świeżymi kwasnymi czerwonymi porzeczkami. Pychota!:)
OdpowiedzUsuńMnie też by nie zniechęciła taka piana ;-) A swoją droga to nigdy go nie piekłam :-( Ale wszystko do nadrobienia!
OdpowiedzUsuńkochana, dzięki za ten przepis. Nie jadłam pleśniaka, odkąd nie ma mojej babci. A jutro zrobię sama :)
OdpowiedzUsuń:*
jakciotka
Mam nadzieję,że dzisiejszy wpis na blogu to jakiś żart? Pozdrawiam:)(Hermenegilda Kociubińska...)
OdpowiedzUsuńja pleśniaka robię z wisienkami drylowanymi i agrestem ,koleżanka do piany dodaje kisiel i wtedy ma ona inny ciekawszy kolor :-)
OdpowiedzUsuńa i u nas nazywają go też "kruszon" lub skubaniec
mój pleśniak według Twojego przepisu wyszedł dziś cudnie i rozpoczęłam nim sezon grillowy na naszym skrawku ziemi!
OdpowiedzUsuńdzięĸi!
Uwielbiam pleśniaka :) Chyba z rok temu ostatni raz go jadłem :(
OdpowiedzUsuńPleśniak górą! :) U mnie w domu też wszyscy uwielbiają pleśniaka, na czele ze mną. I blacha znika jak sen złoty...
OdpowiedzUsuńPyszny pleśniak,lecz do piany z białek zdecydowanie inne proporcje cukru!Zamiast tych trzech łyżek- szklanka cukru plus dwie łyżki budyniu,poza tym przepis ok:)
OdpowiedzUsuń->dorota: Wiem, że zazwyczaj dodaje się więcej cukru, ale ja po prostu nie lubię takiej bardzo słodkiej piany w pleśniaku. Niemniej jak ktoś lubi, to proszę bardzo, nigdy się nie upieram, że moje przepisy są jedynie słuszne :) Ale dodatek budyniu to już zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDonoszę, że jako beztalencie w zakresie ciast kruchych zrobiłam, wyszło i zostało pożarte [nie zjedzone, pożarte] w jeden wieczór do kawy. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepisownie!