Tym razem wykorzystałam przepis na obwarzanki z zasobów Alicji. Ciasto jest genialne: mocno cytrynowe, idealnie kruche, warte wykorzystania w innych celach, np. jako spód do tarty. Nie udało mi się jednak utoczyć obwarzanków, bo przy toczeniu wałeczka rozwarstwiało się i precelek był popękany, a poza tym fun z pieczenia ciastek polega na wykrawaniu foremkami. Nic to, zrobiliśmy ciasteczka w różnych kształtach, po upieczeniu posypałam cukrem pudrem i są pysze. Jeszcze są, ale wkrótce to się zmieni :)
Składniki:
- 400 g mąki
- 100 g cukru pudru
- 200 dag masła
- 2 żółtka surowe
- 4 żółtka ugotowane
- 1 cukier waniliowy
- sok z 1 dużej cytryny
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- cukier puder do posypania
Sposób przygotowania:
Najpierw gotuję jajka na twardo i studzę. Miękkie masło wrzucam do malaksera, który uciera je z cukrem i cukrem waniliowym. Dodaję surowe żółtka. W tym czasie Piotruś przeciera przez sitko ugotowane żółtka, a Michaś miesza mąkę z proszkiem do pieczenia. Wsypuję do malaksera przetarte żółtko, a chłopcy wyciskają sok z cytryny – każdy z jednej połówki. Następnie obaj wsypują do malaksera mąkę po łyżce, rozsypując ją dokoła, a ja, gdy biją się o łyżkę, szybciutko wlewam sok z cytryny w trzech porcjach.
Gotowe ciasto przekładam z malaksera do plastikowej miski, lekko obtaczam je w mące. Wręczam każdemu młodocianemu adeptowi cukiernictwa po kawałku ciasta i staram się nie patrzeć, co z nim robią. Rozwałkowuję kawałek ciasta, a resztę chowam do lodówki. Myślę, że nie zaszkodziłby mu pobyt w lodówce przez godzinę-dwie, szczególnie latem. Z ciasta rozwałkowanego na grubość ok. 0,5 cm wycinamy foremkami ciasteczka, układam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (zwykle pod ciastka smaruję tłuszczem, tym razem skorzystałam z metody beztłuszczowej) i piekę ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra-dół).
Jeszcze ciepłe posypuję cukrem pudrem.
Pieczenie z dziećmi ciasteczek to prawdziwa frajda. Sama nie wiem dla kogo większa, niestety skutkiem ubocznym świetnej zabawy pozostaje kuchnia. Wiecie o czym mówię :)
OdpowiedzUsuńKruche cytrynowe sa najlepsze!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię piec ciasteczka z synkiem. Fajne są te Wasze:)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Piotrusia!
Podoba mi się to, co piszesz o dzieciach :-)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię cytrynowy smak w ciasteczkach :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ciasteczka a cytrynowe muszą byc pyszne!
OdpowiedzUsuńJak Ci się udało przekonać chłopców, żeby zajmowali się jednocześnie dwiema równymi czynnościami???? Moi są zawsze przekonani, że to co robi brat, jest 100 razy bardziej atrakcyjne od tego, co jemu przypadło w udziale!
OdpowiedzUsuńEwa Smaczniutkie.pl: wiemy o czym mówisz :)))
OdpowiedzUsuńemma001: to prawda :)
majana: dziękujemy bardzo!
mamamarzynia: cieszę się :)
Paula: cytryna rządzi!
Ania: są pyszne, zapewniam :)
kasiask: w końcu mi się to udaje, bo jeszcze niedawno obaj koniecznie musieli robić to samo.
jej, jak ja uwielbiam takie słodkie ciasteczkowanie.. :-)
OdpowiedzUsuńMniej więcej ile wychodzi ciasteczek z takiej porcji ??
OdpowiedzUsuń