Nie jestem wielbicielką chłodników, ale gdy tylko zobaczyłam ten przepis wiedziałam, że muszę go spróbować. Połączenie truskawek, cebuli i papryki wydało mi się tak kuriozalne, że z niecierpliwością czekałam na truskawkowy sezon. Potem jednak zwlekałam: a to truskawki nie były zbyt ładne, a to nie miałam papryki, albo, najczęściej, zanim zdążyłam wziąć się za przygotowanie zupy, wszystkie truskawki znikały (czary jakieś…).
Aż wreszcie nadeszła wielka chwila. Z ciekawością chwyciłam łyżkę, by wreszcie spróbować tej dziwnej potrawy.
Moja opinia: smaczna. Nie na tyle, żebym ją powtarzała co tydzień, ale jeśli ktoś lubi sobie poeksperymentować, to bardzo polecam. Słodko-ostra, o bardzo gładkiej konsystencji. W sam raz na gorący dzień. No i nie do podrobienia :)
Przepis hiszpańskiego szefa kuchni José Luisa Tarín Fernándeza pochodzi z książki Culina Mundi. Wprowadziłam kilka zmian, ale na końcu podaję oryginalne proporcje.
Przepis bierze udział w akcji II Letni Festiwal Zupy
Składniki:
ok. ¾ kg truskawek
1 czerwona papryka
1 cebula
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
30 g cukru pudru
150 ml oliwy z pierwszego tłoczenia
5 łyżek octu balsamicznego
[Listonic]
Sposób przygotowania:
Truskawki odszypułkowuję, myję i osuszam. Paprykę myję, pozbawiam gniazda nasiennego i pestek, kroję na kawałki. Cebulę i czosnek obieram, dowolnie kroję.
Bardzo dokładnie miksuję truskawki, paprykę, cebulę i czosnek z dodatkiem soli, pieprzu i cukru. Próbuję czy nie trzeba dosypać którejś przyprawy.
Miksując dodaję stopniowo oliwę tak, by masa zmieniła się w emulsję. Przecieram chłodnik przez sito. Na koniec dodaję ocet balsamiczny i dokładnie mieszam.
Schładzam. Podaję chłodny, ale nie lodowaty z opieczonymi w tosterze kawałkami bagietki (przecież nie będę włączała piekarnika w taki dzień!).
A teraz zmiany w stosunku do oryginału:
- w przepisie była jeszcze jedna zielona papryka, której nie miałam, a która rzeczywiście bardzo by pasowała
- użyłam kilku dymek zamiast jednej cebuli, niestety okazały się zbyt ostre i zdominowały smak, następnym razem przeleję cebulę zimną wodą (i bardzo dokładnie osączę na papierowym ręczniku) i pewnie wezmę czerwoną
- oliwy było 200 ml
- w oryginale dodano ocet z sherry i to 7 łyżek, ale nie mam takowego, ocet dodawałam stopniowo, próbując i 5 łyżek mi wystarczyło
czwartek, 1 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, jednak nie...
OdpowiedzUsuńJa sobie tego smaku w głowie nie wyobrażam, chociaż jakby ktoś gotowe podstawił, tobym spróbowała.
P.S. Kiedy się powiększy zdjęcie, te truskawki są tak cudne!
Jak dla mnie bardzo odważne połączenia smaku, ale z pewnością warte uwagi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
matko polsko !
OdpowiedzUsuńtruskawki i czosnek ?
pstrykam odważna jesteś !
zmorka
Odważne połączenie proponujesz.Strasznie jestem ciekawa smaku, bo wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dla miłośników chłodników to ciekawa i pewnie smaczna propozycja.
OdpowiedzUsuńTen przepis rozpoczął Festiwal - dzięki za inaugurację.
Pozdrawiam serdecznie
zaskakujące połączenie. chyba jeszcze zbyt odważne dla mnie.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy ten chłodnik ! Ja bym sprobowała :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę smaczny, a truskawki niedługo się skończą... Do odważnych świat należy! (i poszła gotować tradycyjny rosół ;))
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarze.
spróbowałam, przecieranie jest masakrą!:) smak interesujący, gdyby nie zapach, można by powiedzieć, że jest z pomidorów:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam. REWELACJA!!!!! Najlepszy jak "się przegryzie" przez dobę.
OdpowiedzUsuń->Bardzo się cieszę, że smakowało! :)
OdpowiedzUsuńTeż ze wstrętem biorę sitko, żeby cokolwiek przez nie przetrzeć. Wyjątkowo paskudne zajęcie :)
Użyłam czerwonej cebuli przepłukanej zgodnie z sugestiami, ale i tak wyszło bardzo cebulowe. Za bardzo. Gdybym miała robić go raz jeszcze, dałabym jej dużo, dużo mniej, na początek pewnie z ćwiartkę. Ale jednak smak nie zachwycił mnie na tyle, żebym planowała powtórkę.
OdpowiedzUsuń