To teraz się Wam do czegoś przyznam.
Wcale nie ma mnie w domu.
Nie siedzę na swojej starej, wygodnej kanapie, gdy klikam „publikuj” i na Chochelkach ukazuje się kolejny przepis.
Jest wieczór. Wyniosłam sobie krzesło na balkon. Przede mną widok na jezioro, gdzie okiem nie sięgnąć cumują łódki, a zespół szantowy właśnie zaśpiewał, że „zniknął w morzu jakiś gość”.
To oczywiście Mazury, które uwielbiam i najchętniej przyjeżdżałabym tu co rok. Tym razem niestety nadal nie na jachcie, ale w hotelu, bo pływanie z moimi dziećmi zdecydowanie mnie przerasta. Zresztą jakiekolwiek wczasy z nimi to sport z gatunku ekstremalnych, kto był z potomstwem w podobnym wieku, ten wie. Dlatego bezpieczny harmonogram domowych zajęć wydaje mi się całkiem kuszący.
To mój ostatni wieczór tutaj. Jutro rano wsiadamy w samochód i wracamy. Dla mnie to dobra okazja, żeby poszperać w archiwach. Wynalazłam pewien deser, który wymaga nieco wcześniejszych przygotowań, ale (zawiedziona hotelowymi deserami) pewnie sobie je przyrządzę natychmiast po powrocie do domu. Bo moim zdaniem połączenie malin z cytryną jest obłędnie smaczne.
Więc potraktujcie to jako wpis urlopowy: nic co wymagałoby ode mnie wysiłku. Nawet zdjęciem, które mi się nie podoba, postanowiłam się nie przejmować.
Pozdrawiam serdecznie z urlopu i życzę Wam udanego weekendu.
Wasza (walcząca z alergią) Chochelka Grubsza.
Składniki:
cytrynowe muffinki lub cytrynowe babeczki
ok. 400 g malin
4-5 łyżek cukru
sok z połowy cytryny
250 ml śmietany kremówki
1 łyżeczka cukru waniliowego
[Listonic]
Sposób przygotowania:
Maliny myję (najlepiej wyłożyć je na durszlak, zanurzyć całość w misce z wodą i delikatnie kręcić durszlakiem, suszarka do sałaty świetnie się tu sprawdza), wrzucam do rondelka, zasypuję cukrem, wlewam sok z cytryny i gotuję kilka minut na małym ogniu. Odstawiam do przestudzenia.
Ubijam śmietanę, na koniec dodaję cukier waniliowy.
Babeczki przekrajam na połowy, smaruję bitą śmietaną i polewam sosem malinowym. Przykrywam lub nie, bo przecież można w ten sposób smarować każdą połówkę. Smacznego!
piątek, 6 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Heh, no fajne te kanapki! Na słodko to ja uwielbiam!:)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Zazdroszcze Ci wakacji na Mazurach, też mamy w planach, niestety nadmiar pracy w tym roku Nam nie pozwala :(
OdpowiedzUsuńA kanapki palce lizać ... to Ja częstuję się jedną ;)
jak ja lubię te Twoje opowieści.. (((:
OdpowiedzUsuńsłodkości są cudne. cytrynowo malinowe, kwaśno słodkie, ach.
Jeziorka, jeziorka fajne są. Nigdy nie byłam na Mazurach. Na pewno kiedys pojadę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wczasy dobrze minęły :)
babeczki w postaci kanapek to swietny pomysł! I jeszcze z nutką cytrusową...
Pozdrawiam :)
Wczasy były wyczerpujące, jak to wczasy z dziećmi ;)
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że jestem z nich bardzo zadowolona.