Wróciłam!
I to nie tylko ciałem, ale i duchem. Długi urlop z naszymi ukochanymi dziećmi wykończył całą rodzinę i właśnie dochodzimy do siebie w domowych pieleszach.
Istotnym plusem ostatniego wyjazdu był brak dostępu do Internetu, co oznaczało dla mnie pierwszy od niepamiętnych czasów tydzień spędzony bez komputera. Oczywiście to tylko potwierdziło, że jestem nałogowcem, bo natychmiast po powrocie do domu go włączyłam, ale miło było nie siadać wieczorem przy klawiaturze, tylko na przykład porozmawiać ze znajomymi.
Inna sprawa, że życie w sieci wciąga i brakuje mi Waszych komentarzy, a poza tym przez cały tydzień nic nie gotowałam! Oczywiście w czasie mojej nieobecności Chuda podejmowała Was przeróżnymi pysznościami, na które patrzę łakomym okiem, ale patrzeć to nie to samo co gotować i jeść. Dlatego z przyjemnością wróciłam do mojej kuchni i mam rozliczne pomysły na potrawy, które, gdybym ugotowała wszystkie, wystarczyłyby dla pułku wojska. Cóż jednak zrobić, gdy warzywniak tak kusi… Nie dość, że przyszła moja ulubiona pora roku jeśli chodzi o temperatury (upały precz, ale nadal ciepło), to w dodatku bogactwo warzyw i owoców sprawia, że sama nie wiem co najpierw przygotowywać.
Zacznę więc od rzeczy prostych (bo na te pracochłonne nadal jakoś nie mam ochoty). Dzisiaj wspaniała zupa krem z kalafiora.
Przyznam szczerze, że przez dodatek sera bardziej nadaje się na zimowy gorący kubek niż na lekki obiad (szczególnie jeśli poda się ją z grzankami), ale przecież z parmezanu można zrezygnować – ucieszy się z tego także nasz portfel. Nie odrzucajcie go jednak tak pochopnie, bo parmezan wspaniale zaostrza smak. Bez niego zupa będzie bardzo delikatna, dla mnie na przykład za bardzo. Myślę, że wtedy dorzuciłabym na koniec sporo koperku.
Najpierw chciałam zrobić wersję z dużą ilością curry i chili i najlepiej posypać kolendrą, ale niestety w moich upodobaniach jestem osamotniona. To nic, pikantny krem z kalafiora ugotuję kiedy indziej, rozgrzeje mnie w zimny i ciemny listopadowy wieczór :)
Tęsknota za blogiem kulinarnym sprawiła, że się rozgadałam, więc już kończę i przechodzę do rzeczy. Smacznego życzy (jeszcze grubsza po wakacjach, o czym będzie następnym razem) Chochelka Grubsza :)
Przepis bierze udział w akcji II Letni Festiwal Zupy.
Składniki:
1 nieduży kalafior (500-600 g)
1 cebula
1 ząbek czosnku
500 ml bulionu
250 ml mleka
sól, pieprz
40 g startego parmezanu
1 duża łyżka masła + 1 łyżka oleju do smażenia
ewentualnie: gałka muszkatołowa, szczypiorek
[Listonic]
Sposób przygotowania:
Cebulę obieram i drobno kroję, czosnek lekko miażdżę płaską stroną noża, obieram i siekam. Kalafior myję i dzielę na różyczki.
Rozgrzewam masło zmieszane z olejem i podsmażam cebulę. Kilka minut, aż się zeszkli. W trakcie smażenia posypuję solą i pieprzem. Dodaję czosnek, smażę jeszcze minutkę, pilnując by nie zbrązowiał. Dodaję kalafior (smażyłam w garnku z dość grubym dnem, ale oczywiście można dodatkowo ubrudzić patelnię), wlewam bulion i mleko, gotuję do miękkości kalafiora (około 20 minut). Wszystko dokładnie miksuję, doprawiam.
Wsypuję do garnka starty parmezan, mieszam aż ser się rozpuści. Na talerzach posypuję świeżo startą gałką muszkatołową i ewentualnie szczypiorkiem. Chociaż moim zdaniem gałka w zupełności wystarczy.
Podaję z groszkiem ptysiowym lub grzankami.
niedziela, 22 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pycha! Fajnie ja doprawiłaś !
OdpowiedzUsuńP.S. Ja po wakacjach mam tak samo...
brzmi bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńdomowe pielesze.. zawsze przyjemnie do nich wracac.
OdpowiedzUsuńkalafiorowy krem lubię.
To ja poproszę miseczkę tej wspaniałej zupki!Mniammmm...
OdpowiedzUsuńłubię taką zupę !
OdpowiedzUsuńz kalafiora kremowej jeszcze nie robiłam i koniecznie muszę nadrobić to niedopatrzenie :)
OdpowiedzUsuńA ja w najblizszym czasie będę robić kalafior na ostro, znaleziony u NIny, która wzięła go od Was :)
OdpowiedzUsuńZUpa też niczego sobie! Kremy są super :)
Do tej zupy można dać nawet więcej mleka kosztem bulionu, zresztą wtedy kalafior tak nie śmierdzi podczas gotowania :)
OdpowiedzUsuń->Ania vel Vespertine: Jeśli lubisz pikantnie, to dorzuć jeszcze chili, będzie pięknie wyglądało z żółtym kalafiorem i zieloną kolendrą...
Pycha! :) Szczypiorek okazał się bardzo ważny jako posypka - nadał zupie lekko ostrzejszy smak i bardzo dobrze się z nią skomponował. Ogólnie bardzo łatwy przepis, a zupka naprawdę wychodzi bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, M.
->M.: Bardzo się cieszę i życzę smacznego! :)
OdpowiedzUsuń