Warzywa, warzywa, warzywa – staram się wykorzystać zalety tej pory roku jak tylko mogę. Ach i owoce, owoce, owoce ;)
We wrześniu jabłka pachną najpiękniej.
Ale w taką deszczową niedzielę jak dziś przyda się odrobina czekolady. A nawet nieco więcej niż odrobina. Mnóstwo czekolady, prawdę mówiąc.
Duże, popękane z wierzchu - te ciasteczka są tak brzydkie, że aż piękne. Żadne malutkie, wytworne piękności serwowane na porcelanowych talerzykach, tylko wielkie, nieforemne ciastka, w sam raz do porządnego kubka kakao. Kruszą się przy tym wprost nieprzyzwoicie.
Trochę zmodyfikowałam przepis Nigelli, wrzuciłam mniej pokruszonej gorzkiej czekolady. Moim zdaniem wystarczy, ale podpowiem, że Nigella wrzuciła na koniec 350 g groszków czekoladowych. Ta kobieta nie zna umiaru! :)
Przepis pochodzi z książki „Nigella ekspresowo”.
Składniki:
125 g + 175 gorzkiej czekolady (3 tabliczki)
150 g mąki
30 g kakao
1 łyżeczka sody
½ łyżeczki soli
125 g miękkiego masła
75 g brązowego cukru
50 g drobnego cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (jak zawsze można użyć cukru waniliowego)
1 jajko z lodówki
[Listonic]
Sposób przygotowania:
W mikrofalówce (lub w kąpieli wodnej) rozpuszczam 125 g czekolady. Resztę siekam na małe kawałki (można użyć groszków czekoladowych jeśli ktoś ma).
Przesiewam do miski mąkę, kakao, dodaję sodę i sól. Mieszam.
Masło ucieram z brązowym i białym cukrem na gładką masę. Dodaję roztopioną czekoladę i znowu miksuję. Potem wybijam do masy jajko, wlewam ekstrakt waniliowy (jak zwykle można wcześniej dodać do masła cukru waniliowego) i mieszam. Wreszcie dodaję sypkie składniki i dokładnie mieszam.
Na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia wykładam porcje ciasta, wyjdzie ich około 12. Nie rozpłaszczam, kulki ciasta (czy też kształty zbliżone do kulek) układam w sporej odległości od siebie. Podczas pieczenia same się rozpłyną.
Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na około 20 minut. Po wyjęciu odstawiam na kilka minut, a potem przekładam na metalową kratkę, żeby wystygły do końca.
niedziela, 5 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czekoladowe szaleństwo ;)
OdpowiedzUsuńOj na taką pogodę jak jest obecnie za moim oknem Twoje ciasteczka byłyby jak znalazł. Pyszności :)
OdpowiedzUsuńPo prostu aż chciało by się skraść jedno.
OdpowiedzUsuńBuziaki przesyłam,
Olcik
Oj tak, zdecydowanie nie zna. Zawsze mnie przerażają niektóre jej "przesady". A przy tych ciastkach, to już naprawdę totalny odjazd. ;))
OdpowiedzUsuńA wiesz, co jeszcze świetnie działa w taką pogodę? Porządny, gorący kawałek domowej szarlotki. Cudownie.
Pozdrawiam!
Swietne ciasteczka! Zjadłabym takie mega czekoladowe ciacho:)
OdpowiedzUsuńO tak, dziś jest dzień na coś MOCNO czekoaldowego!Lubię, jak te ciacha lśnią. Piękne :)
OdpowiedzUsuńtakie mooocno czekoladowe rzeczy to ja uwielbiam! piękne te ciacha ;]
OdpowiedzUsuńcudowna czekoladowość :)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam sie nad tymi ciastkami kilkakrotnie. ostatecznie zawsze wygrywało zwykłe brownie albowiem odstrasza mnie kruszenie czekolady, a groszków czekoladowych nigdy nie widziałam w sklepie :) oczywiscie można do kruszenia zatrudnic dzieci, ale trzeba mieć dwa razy wiecej czekolady niz sie potrzebuje ;)
OdpowiedzUsuńNigella rzeczywiscie nie zna umiaru jesli chodzi o cukier, ale tez nigdy nie twierdziła, ze jest inaczej ;)
Kiedy oglądałam zdjęcia ciastek i czytałam przepis moje dwa smyki zaglądały mi przez ramie i w jak na komendę obydwaj krzyknęli: "To chcemy Mamusiu, to chcemy!!!!" Cóż mi pozostaje? Jak tylko zjemy roladę śmietanowo-brzoskwiniową zabieram się za czekoladowe szaleństwo ;-)
OdpowiedzUsuńpiekłam 15 min w 170 stopniach, spody zwęgliły się zupełnie, wszystko wylądowało w koszu :(
OdpowiedzUsuń