Jutro obchodzimy Dzień Chleba.
Nie dojrzałam jeszcze do pieczenia pachnących bochenków, zwłaszcza że po pierwsze ciągle się odchudzam i na przykład teraz znowu nie jem pieczywa, a po drugie znalazłam piekarnię, która robi naprawdę smaczny chleb.
Poza tym ręczne wyrabianie ciasta zazwyczaj zniechęca mnie na samym starcie. Drożdżowe wypieki to u mnie rzadkość, a szkoda, bo są naprawdę pyszne.
Te paluszki chlebowe, znane szerzej jako grissini robi się może i dość długo, ale za to bardzo przyjemnie. Ciasto dobrze się formuje i bardzo je polecam jako przekąskę w towarzystwie naprędce zmieszanej pasty. Niedługo zresztą podam przykłady.
Przepis Gary’ego Rhodesa.
A poza tym pozwolę sobie dzisiaj zareklamować audycję w moim ulubionym radiu TOK FM.
Niedziela, 8.30 - Blogi o(d) kuchni.
Gościem będzie Dorota Bulbiak z Pozytywnej Kuchni.
Anka
Anka
Składniki:
- 7g suchych drożdży
- 250 ml ciepłej wody
- 450g mąki
- płaska łyżeczka soli
- 80 ml oliwy + do posmarowania
- sól morska
Sposób przygotowania:
Drożdże wsypuję do połowy ciepłej wody i dokładnie mieszam.
Przesiewam mąkę, mieszam z solą. Dodaję rozpuszczone w wodzie drożdże, resztę wody i oliwę. Zagniatam gładkie ciasto. Naturalnie szczęśliwcy ze sprzętem do mieszania ciasta używają robota, a ja przykładnie gniotę przynajmniej 10 minut.
Odkładam ciasto do wysmarowanej oliwą miski, przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce (u mnie piekarnik nagrzany do 30-35 stopni).
Gdy ciasto podwoi objętość znowu wykładam je na stolnicę i króciutko zagniatam. A teraz najbardziej żmudna część pracy. Odrywam małe kawałki ciasta i roluję cienkie paluszki. Odkładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, smaruję oliwą i posypuję lekko solą morską. Paluszki odstawiam jeszcze na jakieś 10 minut przykryte ściereczką.
Wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (góra – dół) na 10 do 15 minut, w zależności od grubości paluszków.
Przechowuję szczelnie zamknięte, bo bardzo szybko twardnieją.
Bardzo lubię grissini:) Objadałam się nimi we Włoszech w sierpniu:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.:)
wyglądają bardzo zachęcająca.Wczoraj kupiłam suche drożdże to może jutro zrobię..:)
OdpowiedzUsuńjakie wspaniałe!
OdpowiedzUsuńmogę jednego? ;]
już sobie wyobrażam jak pysznie smakowac muszą w towarzystwie jakiejś domowej pasty :-)
OdpowiedzUsuńale bym sobie pochrupala takich smacznych paluszkow:)
OdpowiedzUsuńFajne jest to, że nasze blogi są coraz częściej pokazywane w światłach jupiterów, nasze pomysły znajdują swoich wielbicieli nie tylko w naszych domach ale i w całej Polsce :) To musi być naprawdę miłe uczucie gościć na antenie radia :)
OdpowiedzUsuńJadłam je we Włoszech. Świetne zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńWyglądają ciekawie. A jedliście może PIADĘ? Uważana jest za pierwszy chleb, produkowana we Włoszech. Jest to placek pszenny, do którego można dodać wszystko, na co się ma ochotę. Piadę można spróbować np. w warszawskiej restauracji Green Patio. Polecam spróbowanie, bo o korzeniach chleba się często zapomina.
OdpowiedzUsuńPiada rzeczywiście jest całkiem niezła i to nie tylko w restauracjach. Można ją zrobić samemu i to całkiem łatwo i szybko. Uwielbiam tego typu jedzenie.
OdpowiedzUsuńRobię czasem, jak zostanie mi ciasto z pizzy. Rolowanie paluszków to coś, co mnie przerasta ("to żyje"). Raz w desperacji rozwałkowałam ciasto i użyłam radełka. Paluchy wyszły jak ta lala, polecam metodę leniwym/niecierpliwym.
OdpowiedzUsuńMarianna