Dziś skorzystałam z przepisu mojej niezawodnej Imienniczki i upiekłam te babeczki. Dodałam suszoną żurawinę, sprawdziła się doskonale. W pieczeniu owoce spęczniały i niektóre wyglądały całkiem jak świeże.
Ciasto wyszło bardzo gęste, obawiałam się, czy nie wróży to zakalca, ale nie. Upiekły się idealnie, były puszyste i pyszne. A w trakcie pieczenia pachniały, hmmm... pasztetem. Kilka dni temu w tych samych silikonowych foremkach piekłam pasztet i teraz nie mogę się pozbyć z nich mięsnego zapachu. Może macie na to jakiś sposób?
Na szczęście po wyjęciu z piekarnika i ostygnięciu na talerzyku pachniały już tylko babeczkami. Co ja mówię, jakie „już tylko”! AŻ babeczkami! :)
Składniki:
(na 7 babeczek w papilotkach o średnicy dna 5 cm)
- 5 łyżek miękkiego masła (czyli 100 g - zważyłam)
- 100 g cukru pudru
- 1 duże jajko
- 2 łyżki mleka
- 100 g mąki
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 75 g żurawin, mogą być mrożone (dałam suszone)
Miękkie masło wrzucam do miski malaksera, dosypuję cukier i pstrykam guziczek. Ubija się na puszystą masę. Następnie wbijam jajko, wlewam mleko, a malakser kręci.
Mąkę przesiewam do miseczki, mieszam ją z sodą i proszkiem, dodaję do masy, a malakser nadal kręci na najniższych obrotach.
Owoce żurawiny oddzielam od siebie, podjadając przy okazji, a to czego nie zjem, obtaczam je w mące, żeby nie opadły na dno. I to działa! Nawet na zdjęciach widać, że utrzymały się na powierzchni! (chyba że to z powodu gęstego ciasta...) Wsypuję żurawiny, malakser wciąż kręci powoli. W końcu wyłączam go, a ciasto przekładam łyżką do przygotowanych foremek z papilotkami.
Dorota zaleca piec te babeczki ok. 20 minut w temperaturze 180°C, do tzw. suchego patyczka. Mój piekarnik potrzebuje więcej czasu, po 20 minutach babeczki nadal są ciastem, więc dodaję jeszcze 10 minut. Wyjmuję wyrośnięte i złociste, tak jak przykazała autorka blogu mojewypieki :)
Pyszne babeczki:) Lubię żurawinkę:)
OdpowiedzUsuńlubię tą prostotę i smak babeczek.
OdpowiedzUsuńŚliczne babeczki :)
OdpowiedzUsuńpysznie sie prezentuja:)
OdpowiedzUsuńostatnio przekonałam się do żurawiny, więc podoba mi się ten pomysł :)
OdpowiedzUsuńzrobiłam te muffinki...tylko zamiast żurawiny dodałam rodzynki... drobna duża zmiana, ale muffinki wyszły pycha. najlepsze jest to, że muffinki z waszego bloga ZAWSZE SIĘ UDAJĄ!! pozdrawiam słodziutko ;)
OdpowiedzUsuń