Dzisiaj potrawa dla tych, którzy wzorem francuskich dworzan chętnie nosiliby ozdoby z kwiatów ziemniaka przypięte do ubrania.
Bo też i ziemniak ma swoich zagorzałych wielbicieli, którzy twierdzą, że można z niego zrobić wszystko, łącznie z deserem.
Aż taką wielbicielką tej pożytecznej bulwy nie jestem. Owszem, lubię, bo ja prawie wszystko lubię, a na pewno wszystko zjem (łącznie z miniaturowymi ośmiorniczkami na patyku, prosto z ulicznego rusztu, chociaż nad okiem w zupie już bym się zastanowiła), ale nie gotuję zbyt często, zwłaszcza że towarzystwo w domu mam makaronowo-ryżowe.
Powiedzmy po prostu, że nie wypatruje na rynku wydawnictw typu: „100 potraw z ziemniaka”, bo bliższe mi są takie tytuły jak „Pomidor i papryka – warzywa doskonałe” lub „Warzywa na 100 sposobów”.
I „Desery”. Desery zawsze!
Za to jak sobie wizualizuję wyciąganego z ogniska ziemniaka, z obowiązkowo przypaloną skórką, którego smaruje się masłem i posypuje solą, to mam prawdziwy ślinotok. Z braku laku może być ziemniak upieczony w piekarniku, a nawet ugotowany w mundurku.
Reasumując (bo znowu się rozgadałam, a tu już pora iść spać): nie jestem obojętna na ziemniaczane specjały.
Więc kiedy na bardzo ładnym blogu Almost Bourdain znalazłam apetyczne kotleciki z ziemniaków, to od razu nabrałam na nie ochoty.
Nie bawiłam się w nadziewanie kotlecików mozzarellą i kształt też mają nieco inny niż w oryginale, ale i tak były smaczne.
Anka
Składniki:
- ok. 700 g ziemniaków
- 2 jajka + 1 do panierowania
- pęczek natki pietruszki
- pęczek szczypiorku
- sól, pieprz
- 100 g twardego sera (u mnie akurat był pecorino)
- 1-2 łyżki mąki
- bułka tarta do panierowania
- olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Ziemniaki gotuję w mundurkach w osolonej wodzie do miękkości. Dokładnie odparowuję. Obieram, rozgniatam praską (można przepuścić przez maszynkę jeśli ktoś ma ochotę).
Ser ścieram na drobnej tarce. Natkę i szczypiorek drobno siekam.
W misce mieszam ze sobą ziemniaki, natkę, szczypiorek, ser i jajka. Doprawiam solą i pieprzem. W miarę potrzeby dosypuję mąkę – im mniej, tym lepiej, dlatego ważne jest odparowanie ziemniaków.
Z masy formuję płaskie kotleciki, obtaczam w jajku i bułce tartej. Smażę w dość głębokim tłuszczu.
Odkładam na papierowy ręcznik do odsączenia.
Świetne te kotleciki. Muszę kiedyś takie zrobić. Bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Robiłam kiedys kotleciki ziemniaczane tyle, że bez sera. Tak sobie myślę, że sz serem muszą byc jeszcze lepsze:)
OdpowiedzUsuńsą świetnym rozwiązaniem kiedy potrzeba urozmaicenia :) lubię takie kontleciki
OdpowiedzUsuńmoja mama nam takie robiła w dobie socjalizmu ;-) pyszne były z sosem grzybowym
OdpowiedzUsuńwyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńOjej, ślinianki mi zwariowały na myśl o ziemniakach z ogniska :) Ale i te kotleciki sprawiły, że mój apetyt wzrasta :)
OdpowiedzUsuńTakie kotleciku robiłam dawno temu i pamiętam, że wszyscy się zachwycali (łącznie ze mną :) teraz narobiłaś mi znowu smaka i będę musiała powtórzyć ten przepis. Dzięki! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że każdy ziemniak zyskuje wiele, gdy przyrządzi się go z chrupiącą skórką? Zwykłe gotowane, jako dodatek do kotleta nigdy nie wzbudzały mojego entuzjazmu, a gdy się je upiecze - od razu nabieram na nie ochoty.
ja uwielbiam placki z ziemniaków na bazie ciasta parzonego - puree miesza sie z ciastem parzonym, przyprawia mocno ziolami i smazy, mniam :)
OdpowiedzUsuń