Młodsze dziecko zaczyna się rozkaszliwać, ale za to starsze już wychodzi z zapalenia płuc, więc siedzimy w domu, a ja wymyślam potrawy, które łaskawie zjedzą. W praktyce oznacza to rosół, spaghetti z sosem pomidorowym oraz gulasz z kaszą – są niezawodne. Ale przecież pozwalamy sobie i na desery.
Na przykład takie jak dziś.
Te bardzo maślane babeczki nie są ciężkie, tylko przyjemnie wilgotne. Dobrze nadają się do kremu, chociaż oczywiście tym razem głównie chodzi o sposób podania. Mnie zachęciła prostota przygotowania (znowu było napisane: zmieszać wszystkie składniki), a poza tym wypróbowuję kolejne przepisy z książki „GoodFood. 101 Cupcakes & small bakes”.
Ozdoba przyszła mi do głowy najprawdopodobniej z desperacji. Dzięki niej potomstwo spędziło dzisiaj przy stole długie minuty i przez ten czas w ogóle się nie kłócili ani nie bili.
Chwilo trwaj!
Anka
Składniki:
- 200 g mąki
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 125 g cukru pudru (było 175 g)
- 175 g masła, rozpuszczonego i ostudzonego
- 3 jajka
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 4 łyżki mleka
- 200 g śmietanki 30%
- 200 g mascarpone
- 2 łyżeczki cukru pudru
- 2 galaretki
Sposób przygotowania:
Najpierw należy przygotować galaretkę. Napisałam, że potrzebne będą dwa opakowania, bo robię mniej więcej z połowy podanej ilości wody („mniej więcej”, bo nigdy nie odmierzam dokładnie, tylko wlewam prosto z czajnika). Poza tym u mnie nie ma obawy, że coś się zmarnuje – potomstwo pożre każdą ilość galaretki i poprosi o jeszcze.
Serduszka zrobiłam dzięki formie na muffiny w tym kształcie. Jedyny problem może być z wyjmowaniem, ale wystarczy na chwilkę zanurzyć spód formy w ciepłej wodzi i serduszka same wypadają. Jeśli ktoś nie ma takiej foremki, to można na przykład wlać galaretkę do płaskiego naczynia i, gdy zastygnie, pokroić w kostkę.
Teraz babeczki.
Przesypuję mąkę, mieszam z cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia.
Mieszam jajka z masłem, dodaję ekstrakt, wsypuję suche składniki i wszystko miksuję na gładką masę. Na koniec dodaję mleko.
Do formy na muffinki wyłożonej papilotami nakładam masę, wstawiam do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na około 20 minut (u mnie było 25).
Wyjmuję, studzę na kratce.
Krem może być dowolny, ja robię mój ulubiony czyli ubijam śmietankę, dodaję cukier puder, a potem mieszam już tylko widelcem z mascarpone. Można usztywniać krem jakimiś fixami lub żelatyną, ale nie jest to konieczne. Można też dodać do masy na przykład konfiturę truskawkową - bardzo to lubimy, ale tym razem chodziło mi o efekt kolorystyczny.
I zostało już tylko złożenie wszystkiego w całość. Przyznam się, że aby galaretka dobrze leżała musiałam trochę ściąć wyrośniętą górę babeczek, żeby były płaskie.
Smacznego!
Śliczne te babeczki z galaretką :))
OdpowiedzUsuńZdrówka zyczę dzieciom!
Moj też chory i w domku siedzimy.
Pozdrawiam:)
cudowne są przez te galaretkowe serce.
OdpowiedzUsuńTakie witrażowe :)
OdpowiedzUsuńBabeczki piekne, ale i tak najbardziej podoba mi sie w nich ich funkcja wychowawcza:) ten dobroczynny wplyw galaretki na figlarne dziatki, ach, ach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
serduszko przesłodkie :)
OdpowiedzUsuńa babeczka musi być wytrzymała skoro mimo takiego obciążenia nieźle się trzyma ;)
pozdrawiam ciepło!