Konkurs trwa, ale przecież to nie powód, żeby nie wstawić kolejnego przepisu. Dzisiaj coś na leniwy weekend, najlepiej taki, gdy pogoda zniechęca do spacerów.
Nie byłam pewna, czy lubię pierogi ruskie. Nie pamiętam nawet, czy w ogóle robiliśmy je w domu, a przecież nie będę wyrokowała na podstawie smaku kupowanych. Inna sprawa, że nawet na studiach bardzo rzadko przyrządzałam pierogi z paczki, a teraz nie kupuję wcale, więc też nie mam pojęcia jak smakują.
Jedyne co mi pozostało, to zrobienie ich własnoręcznie.
Zmieszałam składniki farszu, spróbowałam i w jednej chwili zrozumiałam, dlaczego tak wiele osób z rozmarzeniem w głosie mówi o ruskich.
Jagoda, gdy zobaczyła, że coś jem, natychmiast znalazła się u mego boku.
- Mogę spróbować? – zapytała.
- Proszę.
- Niedobre – skrzywiła się, a ja pożegnałam się w duchu z wizją dzieci jedzących obiad.
Ale kiedy jakąś godzinę później (nie wierzcie nikomu, kto twierdzi, że jakiekolwiek pierogi robi się „raz dwa”!) położyłam na talerze gorące pierożki i polałam roztopionym masłem, córka zjadła przynajmniej sześć.
Tym samym rodzinnie dołączyliśmy do grona miłośników ruskich pierogów.
I uwaga techniczna: tym razem zrobiłam inne ciasto. Zazwyczaj nie używam jajek, ale tym razem dodałam aż dwa żółtka i sporą porcję masła. Wyszło fantastyczne ciasto, bardzo elastyczne, delikatne, a przy okazji żółciejsze niż zwykle. Z pewnością będę je robiła, gdy przyjdzie nam ochota na pierogi z owocami. Bo do grzybów i kapusty pozostanę wierna dotychczasowej wersji.
Przepis pochodzi z książki Hanny Szymanderskiej „Pierogi świata”, minimalnie zmodyfikowany.
Anka
Składniki:
(robiłam nieduże, więc wyszło 60-70 sztuk)
ciasto:
- ½ kg mąki pszennej
- 1 płaska łyżeczka soli
- 2 żółtka
- 1-2 łyżki masła, rozpuszczonego
- 1 szklanka ciepłej wody
farsz:
- 800 g ziemniaków
- 400 g twarogu, zmielonego
- 2 spore cebule
- sól, pieprz
- masło do smażenia
i do wyboru:
roztopione masło
lub podsmażona cebulka
lub podsmażony boczek
lub śmietana
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiewam, mieszam z solą. Robię dołek, wlewam masło, dodaję żółtka i wodę. Zagniatam elastyczne ciasto. Odstawiam przykryte ściereczką na około pół godziny.
Ziemniaki obieram, gotuję w osolonej wodzie. Odparowuję i dokładnie rozgniatam.
Cebulę drobniutko kroję i podsmażam na maśle – uważam, żeby się nie przysmażyła. Lekko doprawiam solą i pieprzem.
Ziemniaki (były jeszcze ciepłe) mieszam z twarogiem. Dodaję cebulę i wszystko dokładnie mieszam, hojnie posypuję solą i pieprzem, niektórzy lubią jeszcze dodać paprykę – farsz powinien mieć zdecydowany smak.
Ciasto dzielę na dwie części, cienko rozwałkowuję i wykrawam krążki. Nakładam farsz, zalepiam i odkładam na posypaną mąką deskę, najlepiej pod przykryciem, żeby nie obsychały.
W dużym garnku zagotowuję osoloną wodę. Gdy zacznie wrzeć, wrzucam partiami pierogi i gotuję 3-5 minut od wypłynięcia. Wyjmuję łyżką cedzakową i odkładam na durszlak.
My tym razem zjedliśmy polane roztopionym masłem, chociaż najbardziej pasowałyby mi do nich podsmażona cebulka lub boczek. Część została na następny dzień do odsmażenia – wtedy są jeszcze lepsze.
jak można nie wiedzieć, czy się lubi ruskie?
OdpowiedzUsuńi jak można ich nie lubić?
:D
Uwieeeelbiam ruskie!!! Własnie je mam w lodówce! chociaz długo tam nie zostaną.
OdpowiedzUsuńUwielbiam też bułeczki drożdżowe z takim farszem i takowe nalesniki...po prostu number 1
Bez wątpienia je wypróbuję. Uwielbiam ruskie, a tak rzadko je przygotowujemy w domu... Czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńPyyycha! Lubię ruskie:)
OdpowiedzUsuńruskie to podstawa! Zrumienione, z podsmażoną cebulką!
OdpowiedzUsuńja uwielbiam! zdecydowanie mój nr I :)
OdpowiedzUsuńnie ma lepszych ;)))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, ale sama jeszcze nie robiłam ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam! szczególnie takie domowe :)
OdpowiedzUsuńKocham pierogi, ale nie mam zdolnosci kulinarnych. Chadzam do Starego Młynu na ruskacze i też dają radę ;) Nie to co babcine,ale też smaczne!
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy kiedy chodziło się w koszulkach z napisem nie lubię ruskich. To był front, a na plecach pierogów. Ale kto nielubi ruskich pierogów. Ja uwielbiam. Przepis ekstra. Zapraszam do www.kuchniafaceta.pl
OdpowiedzUsuńwłaśnie zrobiłam ;) wyszło mi 35 ale całkiem spore je lepiłam. ciasto rewelacyjne! tyle ile mąki w przepisie, potem ani grama nie musiałam dosypywać, było elastyczne, pierogi się kleiły też bardzo dobrze. tak więc polecam ;)))
OdpowiedzUsuń->ucieczka: Barrrdzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - ciasto wyszło idealne. Mam mały dylemat jednak: zostało mi mnóstwo farszu i... niby mogłabym jeszcze ciasta dorobić i lepić jeszcze pół dnia, ale może ktoś ma pomysł na inne wykorzystanie? Będę wdzięczna za propozycje. Pozdrawiam smakowicie. Kacha
OdpowiedzUsuńMoja znajoma zamraża farsz - możesz zostawić na później. A może spróbować w cieście naleśnikowym? Jeszcze nie jadłam, ale może być niezłe, podane tak jak krokiety, czyli smażone dwa razy.
UsuńPozdrawiam :)
Ooo, z ciastem naleśnikowym niezły pomysł:)I tak właśnie zrobię! Dziękuję:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń