Nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana, że to będą chrupiące ciasteczka. Pewnie ze względu na nazwę – kojarzy się raczej z twardszymi wypiekami.
Nic bardziej mylnego. Ciasteczka są mięciutkie, ale dość mocne w smaku – nic dziwnego, tyle czekolady!
Bardzo przypominają brownie i pewnie dlatego nie zjadłam ich zbyt wiele (coraz mniej lubię tego typu wypieki), za moje dzieci zajadały się nimi bez opamiętania. Ale to zadeklarowani czekoladoholicy.
Za to, niezależnie od gustu, ciastka są bardzo efektowne. Zrobiłam je głównie z powodu wyglądu :) No i świetnie nadają się do kosza piknikowego, bo długo zachowują świeżość.
Przepis z tej strony, trochę zmodyfikowany.
Anka
Składniki:
(na dwie blachy)
- 220 g gorzkiej czekolady
- 75 g masła
- 3 jajka
- ½ szklanki cukru
- 200 g mąki
- ¼ łyżeczki soli
- ½ łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
- cukier puder do obtoczenia
Sposób przygotowania:
(na dwie blachy)
Roztapiam masło, wrzucam do niego połamaną w kostkę czekoladę i delikatnie mieszam aż do otrzymania gładkiej masy. W razie potrzeby podgrzewam jeszcze wszystko w mikrofali lub w kąpieli wodnej.
Przesiewam mąkę, mieszam z solą, proszkiem do pieczenia i cukrem z wanilią.
Jajka ubijam z cukrem aż masa stanie się gęsta i zmieni kolor (przynajmniej 5-6 minut, nawet 10). Stopniowo wlewam przestudzoną czekoladę z masłem cały czas ubijając. Na koniec dodaję sypkie składniki i wszystko dokładnie mieszam.
Odstawiam do lodówki do porządnego schłodzenia na kilka godzin.
Formuję z masy kuleczki wielkości orzecha włoskiego i dokładnie obtaczam w cukrze pudrze. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w sporych odstępach, bo podczas pieczenia ciastka trochę się spłaszczą.
To najtrudniejszy etap przygotowań, bo kuleczki trzeba robić naprawdę szybko, żeby masa się zbytnio nie rozgrzała. Dobrze jest po uformowaniu ciastek wstawić je jeszcze do lodówki, żeby do piekarnika wjechały zimne. Im zimniejsza masa, tym ciastka będą miały ładniejszy kształt i nie „rozjadą się” podczas pieczenia, a cukier puder też nie nasiąknie tłuszczem i zostanie dekoracyjna, biała warstwa.
Piekłam dłużej niż podaje przepis (8-10 minut), bo około 12 minut w 170 stopniach.
Cudowne te ciacha! Kuszą mnie już dawna, ale jeszcze ich nie robiłam. Pięknie Ci wyszły.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Ja je bardzo lubie...pewnie wasnie dlategoże przypominają brownies...twoje wyszły pięknie:)
OdpowiedzUsuńPrzepadam za tymi ciasteczkami! :) Tyle tylko, że ja dałam mleczną i gorzką czekoladę w proporcji 1:1 - gdybym piekła je z samą gorzką bez wątpienia nie zostałyby zjedzone. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
takie ciasteczka do kawy muszą być wymarzone... :)
OdpowiedzUsuńMartik je piekł, są u mnie na blogu też!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia - Marzynia