Trudno nazwać to przepisem - to po prostu sposób podania jajek w formie atrakcyjnej dla oka małoletniego konsumenta. Pomysł z książki kucharskiej mojego dzieciństwa - "Kuchni pełnej cudów" Marii Terlikowskiej. Moje wydanie pochodzi z roku 1978. Kto pamięta te czasy?... ;-)
Składniki na jedną łódeczkę:
- połówka jajka ugotowanego na twardo
- trójkątny plasterek sera żółtego
- liść sałaty
- wykałaczka
Sposób przygotowania:
Opłukany i osuszony liść sałaty układam na talerzyku. Kładę na nim połówkę jajka, serowy żagiel montuję na maszcie z wykałaczki i gotowe.
Ja pamiętam, mam tę książkę (nawet dwie części - wiesz, że były dwie?) Regaty robiłam w dzieciństwie, a jak dorosłam, przygotowywałam je na przyjęcia urodzinowe mojego synka, dopóki on i jego goście byli mali. Wesoło wyglądał taki dziecięcy stół! Był tam krokodyl z ogórka, muchomory z jajek i pomidorów, akwarium z galaretką i rybkami z marchewki... Cudne czasy, rozmarzyłam się!
OdpowiedzUsuńMam też drugą część, w czerwonej okładce! Uwielbiałam oglądać te książki, teraz czytam je z sentymentem. Mam w planach krokodyla i muchomorki :-)
OdpowiedzUsuńMam obydwie i wiele przepisów z nich za sobą! Pyszności i powiew wielkiego świata.
OdpowiedzUsuń