Dawno na to nie narzekałam, ale od jakiegoś czasu zupełnie nie mam ochoty na pieczone udka kurczaka. Co prawda lubię i przyrządza się je niemęcząco, niemniej zbyt często trafiałam na mięso, które w ogóle nie miało smaku, pochodzące z hodowli, której szczegółów nawet nie chcę znać.
Tej wiosny powzięłam postanowienie: znajdę kurczaki karmione normalnym jedzeniem, choćbym miała zwiedzać okoliczne wsie i potem te ptaki skubać.
Na szczęście takie poświęcenie nie było konieczne, bowiem ledwie o tym pomyślałam i zaraz w moim ulubionym sklepie mięsnym pojawiły się kurczaki z chowu ekologicznego. Mówisz i masz!
CAŁE kurczaki.
Tu niezbędna jest dygresja (uwielbiam dygresje).
Jako dziecko z prawdziwej wsi napatrzyłam się przez lata puszyste, żółciutkie kurczaczki, które rosły, rosły i rosły, aż pewnego dnia napotykały na swojej drodze miecz przeznaczenia. Czy też raczej siekierkę. Od skubania migałam się jak mogłam (nie zawsze się to udawało, niestety), ale cały proces zamiany chodzącego po podwórku ptaka na leżące na talerzu pyszne kawałki mięsa był mi doskonale znany. Co nie znaczy, że kiedykolwiek w życiu sama podzieliłam kurczaka na części. I dlatego podchodziłam do tej czynności z pewną obawą.
Jak to, ja nie dam rady?!
I faktycznie, sprawa jest prosta jak budowa cepa, tu naciąć, tam pociągnąć i po kilku chwilach na desce spoczywały pięknie wykrojone udka, skrzydełka i piersi, a reszta poszła do gara na rosół.
Ale jak przyrządzić tak precyzyjnie pocięte kawałki mięsa? Ponieważ chciałam sprawdzić, czy ów ekologiczny kurczak faktycznie smakuje jak prawdziwy, postanowiłam nie dodawać zbyt wielu przypraw. Z drugiej strony sól i pieprz to ciut za mało.
Z pomocą przyszła mi książka Gary’ego Rhodesa „Keeping it Simple”, gdzie znalazłam poniższy przepis.
Kurczak wyszedł po prostu wyśmienicie. Nie jest słodki, cukru nie było zbyt wiele, ale dzięki temu dodatkowi skórka wyszła ładnie przypieczona. Cytrynowy aromat był jak wisienka na torcie.
Ze względu na czas pieczenia, najlepiej użyć kawałków mięsa podobnej wielkości, czyli na przykład samych udek (i tak podaję w przepisie), ale przyznam się Wam, że wrzuciłam wszystkie części kurczaka, które miałam przygotowane. Pierś, gdy nieduża, można po prostu wyciągnąć trochę wcześniej, będzie idealnym dodatkiem do sałatek. Jeśli przetrwa.
U mnie nie przetrwała.
Już planuję powtórkę.
Anka
Składniki:
- 4 udka kurczaka
- 1 duża cytryna
- 1 łyżka brązowego cukru (czubata)
- sól, pieprz
- 30 g masła
- dodatkowo: masło do smażenia + łyżka oleju
Sposób przygotowania:
Mięso myję w zimnej wodzie, osuszam i obsypuję solą i pieprzem.
Rozgrzewam piekarnik do 200 stopni.
Na dużej patelni rozpuszczam masło z łyżką oleju i krótko obsmażam kurczaka aż skórka się zrumieni.
Dokładnie szoruję i sparzam cytrynę. W miseczce mieszam brązowy cukier i otartą skórkę z cytryny.
I teraz, gdybym miała patelnię, którą można wstawić do piekarnika, to sprawa byłaby o wiele prostsza, ale skoro nie mam, to przekładam mięso do naczynia żaroodpornego, obsypuję mieszanką cukru i skórki z cytryny, przelewam tłuszcz z patelni i dopiero wtedy zaczynam pieczenie.
Zostawiam w piekarniku na około 40 minut (a nawet pięć minut dłużej, bo ja lubię mięciutkie mięso). W trakcie pieczenia kilka razy polewam mięso wytopionym tłuszczem.
Wszystko? Nie do końca. Tym razem postanowiłam, że skoro nie planuję jeść węglowodanów, to przygotuję do kurczaka sos, zgodnie z zaleceniami autora.
Patelnia czeka nieumyta więc stawiam ją na kuchence, wyciskam sok z połowy cytryny, dodaję część sosu, w którym piekł się kurczak i masło. Doprowadzam do wrzenia i gotuję kilka minut. Sos ma wyraźny cytrynowy smak i idealnie pasuje do słodkawego kurczaka.
pożądam adresu sklepu tego! (bo ja ciągle nie mogę kupić dobrego mięsa w Gdańsku)
OdpowiedzUsuńanionka
Znam ten problem :) Jak znajdziesz gdzieś dobre mięso to daj znać. A w Głównym na hali nie bywasz? Tam jest podobno spory wybór.
OdpowiedzUsuńKurczaka kupiłam w Gzelli na Chełmie, dostawy w środy i soboty.
Pozdrawiam
Przez lata nie mogłem kupić jadalnego kurczaka. Teraz kupuję pakowany w hipermarkecie, ale z hodowli zagrodowej - polecam. Ekologiczny jest dla mnie niestety niedostępny.
OdpowiedzUsuńpiękne ujęcie.
OdpowiedzUsuńoch, nabrałam ochoty na kurczaka na obiad ;]
soczyste i apetyczne. muszą smakować obłędnie pysznie!
OdpowiedzUsuńNa samej Hali Targowej w Gdańsku może byc trudno o mięso z chowu ekologicznego (widziałam, co prawda wędliny i inne wyroby tzw. ekologiczne, ale mięsa nie), ale czasami można pod Halą kupić co nieco od tzw. baby. Zdarzało mi się kupić kurę na rosół i rzeczywiście, jest różnica.
OdpowiedzUsuńAle rozumiem, że można mieć obawy co do pochodzenia, warunków przechowywania itd.
Marta
Wow, ale u Was smakowicie:) Skusiłam się jeden z Waszych przepisów i oczarowałam rodzinkę pasztetem z papryką:)Mniam! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmięsko jak ta lala:)
OdpowiedzUsuńOj, pamiętam z dzieciństwa smak takich kurczaków ! Pysznie go przyrządziłaś :)
OdpowiedzUsuńPstrykam dziękim za adres, mieszkam niedaleko to na pewno podjadę ;-)) o ile znajdę :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie zjadłem takie udko w maśle cytrynowym- daje radę. do tego podałem pieczarki z cebulą i sałatę lodową z czosnkiem i olejem z pestek. no i ziemniory.
OdpowiedzUsuńgit, polecam!
->Anonimowy: Smacznego! :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńświetny przepis, a kurczak idealny do schrupania :-)