Dość szybko otrząsnęłam się z szoku i zabrałam do roboty. Opracowałam koncepcję, zamówiłam lukier plastyczny i czekałam na urodziny. Ciasto upiekłam w przeddzień imprezy rano, wieczorem zrobiłam krem i przełożyłam ciasto, a wczesnym rankiem następnego dnia zabrałam się za dekorowanie. Pani w tortownia.pl, gdzie kupiłam lukier, zapewniała mnie, że spokojnie mogę zrobić dekorację wieczorem i wstawić tort do lodówki, ale podejrzewam, że zamiast spać w nocy, wstawałabym co chwilę i sprawdzała, czy lukier nie spływa.
Tort upiekłam w brytfance o wymiarach dna 21x37 cm. Ponieważ miał być długi i wąski, przekroiłam upieczone placki wzdłuż i zrobiłam dwa torty: jeden przedłużacz z jasną masą, drugi z myślą o dorosłych z masą kawową, o wyglądzie tradycyjnym: brzegi posmarowałam masą, obsypałam krokantem orzechowym, a wierzch polałam polewą. Obie wersje były doskonałe. Niestety w ferworze imprezy nie zrobiłam żadnego zdjęcia wnętrza ciasta, ale myślę, że mi to wybaczycie.
Chuda
Składniki:
ciasto kokosowe:
- 6 białek
- 250 g wiórek kokosowych
- 250 g cukru
- 9 jajek
- 250 g orzechów włoskich
- 250 g cukru
- 80 g bułki tartej
- 2,5 szklanki mleka
- 5 łyżek cukru
- 5 kopiatych łyżeczek mąki ziemniaczanej
- 6 żółtek
- cukier wanilinowy
- 500 g masła
- 2 czubate łyżeczki kawy rozpuszczalnej
- 0,5 szklanki przegotowanej wody
- 2 łyżki cukru
- sok z połówki cytryny
- 100 g masła
- ok. 5-6 łyżek cukru pudru
- lukier plastyczny – na tort widoczny na zdjęciu zużyłam 900 g gotowego lukru
Najpierw piekę bezę kokosową: ubijam sztywną pianę z białek, dosypuję po łyżce cukru, ubijam dalej. Wyłączam robot, wsypuję wiórka kokosowe i mieszam delikatnie łyżką. Formę wykładam papierem do pieczenia, wylewam pianę z kokosem, wkładam do piekarnika nagrzanego do temp. 180 stopni program góra-dół i piekę ok. 25 minut – z wierzchu ma być zarumienione.
Kiedy ciasto kokosowe jest w piecu, mielę orzechy, a mój nieoceniony robot kuchenny ubija pianę z białek. Do sztywnej piany wsypuję po łyżce cukier, ubijam dalej, następnie wrzucam po jednym żółtku. Orzechy mieszam z bułką tartą. Wsypuję je do piany z żółtkami, mieszam delikatnie łyżką. Wyjmuję z piekarnika blat kokosowy, delikatnie przekładam razem z papierem na deskę.
Wylewam ciasto orzechowe na brytfankę wyłożoną świeżym papierem do pieczenia, piekę ok. 40 minut w temp. 180 stopni góra-dół.
Kiedy ciasto się studzi, biorę się za krem. Z mleka odlewam niepełną szklankę, wsypuję do niej mąkę ziemniaczaną i wrzucam żółtka. Dokładnie mieszam. Resztę mleka z cukrem i cukrem wanilinowym stawiam na ogniu i doprowadzam do wrzenia. Wlewam rozrobiony budyń i mieszam cały czas, żeby nie powstały grudki. Kiedy na powierzchni zaczynają ukazywać się pęcherzyki powietrza, zdejmuję z ognia i odstawiam do ostygnięcia.
Kiedy krem budyniowy jest już zimny, ciasto takoż, można przystąpić do ucierania masy. Miękkie masło wrzucam do malaksera i ucieram na wolnych obrotach ok. pół godziny. Co jakiś czas ściągam masło z brzegów miski i dalej ucieram. Im dłuższy czas ucierania, tym bardziej puszysta masa. Kiedy masło jest już utarte do białości, dokładam po łyżce budyń i ucieram razem.
Bezę kokosową kroję tylko wzdłuż, a blat orzechowy przekrawam w poprzek na dwie części i wzdłuż.
Najpierw przekładam tort-przedłużacz. Potrzebowałam pod niego wąską, sztywną podkładkę, a że nie zdobyłam gotowej, zrobiłam ją z kawałka tektury z pudełka i grubego, złotego papieru. Na spód kładę górną część blatu orzechowego, dolną zostawiam na górę tortu, bo jest bardziej równa. Delikatnie ponczuję blat i wykładam na niego część masy. Przy dekoracjach z lukrem plastycznym trzeba pamiętać, aby nie stykał się on z masą budyniową, bo może spłynąć, zatem nakładając kolejne warstwy masy, zostawiam puste brzegi, aby do dociśnięciu blatu masa rozłożyła się równomiernie, a nie wypłynęła po bokach.
Na masę nakładam bezę kokosową, ponczuję delikatnie, nakładam kolejną część masy i przykrywam blatem kokosowym. Delikatnie ponczuję z wierzchu i wkładam do lodówki na noc.
Tymczasem biorę na tapetę drugą część tortu: kawę rozpuszczalną zalewam łyżeczką wody, dokładnie mieszam, wlewam do pozostałej masy i ucieram przez chwilę na wolnych obrotach. Na spód kładę górną część blatu orzechowego, na to 1/3 masy, przykrywam bezą kokosową, znowu 1/3 masy i na wierzch druga część blatu orzechowego. Obsmarowuję boki tortu resztą masy, obsypuję krokantem orzechowym (można też użyć kokosu albo płatków migdałowych). Wierzch polewam polewą (użyłam gotowej z torebki, którą wstawia się do gorącej wody). Wstawiam do lodówki i jest gotowy.
O poranku w dniu imprezy utarłam pół kostki masła z cukrem pudrem. Cukier wsypuję po łyżce i uczciwie się przyznam, że nie pamiętam, czy to rzeczywiście było 5-6 łyżek. Była 6.00 rano, chciałam zrobić dekorację, zanim wstaną moje kochane, chętne do pomocy dzieci, ucieranie było monotonne... Przestałam dosypywać cukier, kiedy masa była już słodka jak ulepek.
Wyjmuję tort z lodówki. Tam, gdzie wystaje choćby odrobina masy budyniowej, wstawiam kawałki herbatnika, dręczona obsesją spłynięcia lukru. Cienką warstwą masy cukrowej obsmarowuję wierzch i boki tortu.
Wyjmuję lukier plastyczny z opakowania, przez chwilę ugniatam je razem, by nabrał elastyczności. Zachwycił mnie w dotyku: jest jak najdelikatniejsza ciastolina :-) Następnie rozwałkowuję go na grubość 4-5 mm. Miałam pod ręką cukier puder, ale nie był potrzebny, lukier nie kleił się nic a nic. Omiatam okruszki z podstawki, na której leży tort, na wałku przenoszę lukier na ciasto. Plastikową łopatką delikatnie wygładzam lukier na cieście, odcinam nadmiar na dole.
Elementy widoczne na zdjęciu (pstryczek, gniazdka oraz kabel z wtyczką) formuję i przyklejam używając zwykłego białka: cieniutkim pędzelkiem smaruję miejsca łączenia.
Gotowy tort wstawiam do lodówki.
Najfajniejsze było to, kiedy na przyjęciu wszystkie dzieci po kolei próbowały naciskać przełącznik :-) Ostatecznie dostał się Jubilatowi.
Pomysłowy chłopak :)A mamusia jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńSuuper :) Pokazałam zdjęcie mojemu prawie 8-latkowi i bardzo mu się spodobał taki tort. Za dwa tygodnie mamy właśnie 8 urodziny i ciekawe, czy mój syn nie zażyczy sobie takiego słodkiego przedłużacza :) Fajny pomysł. Pozdrowienia dla synka!
OdpowiedzUsuńhihihi ;) Dobre! Niesamowity chłopczyk i ma świetne pomysły, zarówno na przebranie jak i na tort! Super CI wyszedł ten torcik:))
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Synka!:)
szacun Chuda !
OdpowiedzUsuńpiękny tort ! ale widać lukier plastyczny nie podszedł za bardzo :-) mi też nie smakuje :D:D
zmorka
Chuda, jesteś moim mistrzem :))
OdpowiedzUsuńjesteś absolutnie NIESAMOWITA!!!!! Tort wygląda niezwykle oryginalnie. No po prostu czapki z głów!!!
OdpowiedzUsuńChuda!!! Jesteś mistrzynią!! Tort rewelacja!! Gratuluję!! Nawet nie będę próbować sięgać ideału!! :)))
OdpowiedzUsuńEkstra tort! Po prostu boski!!!
OdpowiedzUsuńKasia
świetny :)
OdpowiedzUsuńswietnie Ci wyszedl ten przedluzacz:)
OdpowiedzUsuńagus
OdpowiedzUsuńhahaha bede to opowiadala jako anegdotke wsrod znajomych:) fantastyczny tort:)
Bardzo dziękuję Wam za wyrazy uznania :-)
OdpowiedzUsuńJa zawsze wiedziałam, że jesteś niesamowitą mamą ale tu już przeszłaś samą siebie. Podziwiam i z ideału przeszłaś do fazy NIEDOŚCIGNIONY.
OdpowiedzUsuńchachacha!
OdpowiedzUsuńHa, boski!
OdpowiedzUsuńno to to jest mistrzostwo świata! W życiu bym na to nie wpadła! Piotruś rules!
OdpowiedzUsuńBatumi
prześliczny:D ten przełącznik wygląda zupełnie nie ciastowo, nie wiedziałam że z lukru da się takie rzeczy... kabelek i dziurki też fajne:)
OdpowiedzUsuń