Kochani! Na początek mamy do Was wielką prośbę: zagłosujcie
na Chochelki w grudniowej odsłonie konkursu na Kulinarny Blog Roku. Udało nam
się dostać do finałowej dwudziestki i bardzo liczymy na Wasze poparcie.
Można głosować na jedną z trzech potraw (obojętnie na
którą).
2. Bigos
My natomiast uważnie czytamy wszystkie komentarze pod
konkursową notką i już się zastanawiamy co zdążymy jeszcze zrobić w
grudniu. Mnie osobiście najbardziej kusi kutia, którą robiłam już kilka razy i też uwielbiam,
ale znowu brak maszynki do mielenia stoi na przeszkodzie. Pomyślę co się da
zrobić. Może od kogoś pożyczę.
Tymczasem jednak skorzystałam z pomysłu Czytelniczki, która pod
postem z bezowymi duszkami zaproponowała bezowe choinki. Teoretycznie nie ma
nic prostszego – mam w domu barwnik spożywczy w żelu (dodaję go wykałaczką,
naprawdę nie trzeba dużo) i stosuję od czasu do czasu, żeby urozmaić dzieciom
wygląd ciasteczek (córka bardzo sobie ceni różowe beziki). Problemem był jednak
kształt. Duszki robiły się właściwie same, a choinki złośliwie się wykrzywiały.
Niemniej kilka udało się zrobić całkiem prostych, a
posypanie ich po upieczeniu jadalnym brokatem dodało świątecznego blasku.
Myślę jednak, że nie trzeba od razu poszukiwać w sklepach internetowych
brokatu; cukier puder i dostępne w zwykłych sklepach ozdoby z pewnością
wystarczą (czekoladowe gwiazdki na przykład mogą wyglądać bardzo ładnie). Można przyklejać na miód lub lukier. A białe lukrowe ozdoby będą chyba najprostsze do wykonania.
Prawda jak się świątecznie zrobiło? :)
Anka
Składniki:
- 3 białka
- 150 g drobnego cukru
- zielony barwnik spożywczy w żelu
- do dekoracji: jadalny brokat
Sposób przygotowania:
Przed ubijaniem można do białek wsypać szczyptę soli.
W szklanym naczyniu ubijam niezbyt sztywno białka.
Stopniowo, po łyżce wsypuję cukier, cały czas ubijając, aż masa stanie się
gładka, lśniąca i gęsta. Dodaję odrobinę barwnika spożywczego i mieszam
łopatką.
Nakładam masę do szprycy z szeroką okrągłą końcówką i
wyciskam choinki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub matą silikonową. Przy
trzech białkach powinny się zmieścić na jednej blasze, tylko pamiętajcie, że
bezy rosną podczas pieczenia.
Nagrzewam piekarnik do 100 stopni (przy włączonym
termoobiegu) i piekę około godziny. Potem zmniejszam temperaturę o 10-20 stopni
i zostawiam jeszcze na kwadrans do pół godziny. Można też wyłączyć piekarnik i
zostawić w zamkniętym do wysuszenia.
Posypuję choinki jadalnym brokatem.
piękne choinki, szkoda by mi było je jeść :) mam dwa pytania, jaką szprycę używasz? plastikową czy taką z końcówką "rękawem" i te żelowe barwniki to takie w plastikowych pojemniczkach firmy W.? ;)
OdpowiedzUsuńDokladnie: tak piekne, ze nie odwazylabym sie ich tknac ;))
OdpowiedzUsuńAleż wspaniale wyglądają!!!
OdpowiedzUsuńZielone beziki, wyglądają przesłodko :D Obsypane jeszcze złotym brokatem... Dzyń dzyń dzyń, dzyń dzyń dzyń, dzwonią dzwonki sań! :D
OdpowiedzUsuńgłos oddany. Już zacieram ręce z myślą o kutii :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wyszły CUDOWNIE!
OdpowiedzUsuńGratuluje!
Pozdrawiam
Agnieszka M.
Wow, jakie śliczne :)
OdpowiedzUsuńMarta
Świetne;D
OdpowiedzUsuńkapitalny pomysł z tymi choinkami!
OdpowiedzUsuńChoinki cudne. Głosik oddany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Kaśka
Jakie piękne są te choinki! Bardzo świątecznie i ładnie się zrobiło. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńgłosik oddany!
OdpowiedzUsuńale piękne te choinki. geniuszu!
aż dech zapierają.
Genialne,pierwszorzędne!!!!
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Trzcinowisko - genialne! skąd wzięłaś pomysł na coś takiego?:)
OdpowiedzUsuńszacuneczek !
OdpowiedzUsuńno no no !!!
a głos jednorazowo czy codziennie raz ?
Gosik jednorazowo. Ale jeżeli ma się kilka adresów mailowych to można kilka razy zagłosować :))) Ode mnie macie trzy głosiki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kaśka
po prostu fantastyczne:) ...a i trzymam za Was kciuki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze :) A szczególnie dziękuję Agnieszce M. za pomysł na te ciasteczka.
OdpowiedzUsuń->najsmaczniejsze.pl: Tak, tak, żelowe barwniki firmy na W :) Bardzo je sobie chwalę.
Jeszcze się nie dorobiłam sensownej szprycy (zamierzam kupić przy najbliższej okazji), ale mam dobre, duże, metalowe końcówki - bez tego ani rusz. I foliowy worek, ale nie taki zwykły do mrożonek, tylko specjalny do dekoracji.
Plastikową szprycę, taką małą w kształcie strzykawki mam, ale jej nie używam.
tak, barwniki są świetne, a ta strzykawka też mnie męczy, muszę do mikołaja napisać o coś bardziej praktycznego :)
OdpowiedzUsuńPiękne...chyba zawitają na świątecznym stole!
OdpowiedzUsuńświetne!!!!
OdpowiedzUsuń