Urok zimy mija bezpowrotnie, gdy wyjdziemy z naszego ciepłego gniazdka, poślizgniemy się na przyprószonej śnieżkiem zamarzniętej kałuży, odśnieżymy i odskrobiemy samochód, gdy mrozik uszczypie nas w nosek, nadając nam wygląd kogoś, kto lubi rozgrzewać się nie tyle herbatą z prądem, co samym prądem... A urok ciasteczek zwanych Cranberry Noël nie przemija do ostatniego okruszka :-)
Chuda
Składniki na około 60 ciasteczek:
- 220 g miękkiego masła
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 2 łyżki mleka
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 1/2 łyżeczki soli
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 3/4 szklanki suszonej żurawiny
- 1/2 szklanki grubo posiekanych orzechów włoskich
- ok. 50 g wiórków kokosowych do obtoczenia
Masło wrzucam do miski mojego nieocenionego malaksera i miksuję z cukrem. Następnie wlewam mleko, wsypuję cukier waniliowy i sól. Powoli dosypuję mąkę i patrzę z przyjemnością, jak bez mojego najmniejszego wysiłku wyrabia się fantastyczne ciasto. Na końcu wsypuję orzechy i żurawinę i pozwalam hakom pomieszać jeszcze przez chwilę.
Z ciasta toczę dwa wałki o długości ok. 30 cm, każdy obtaczam w wiórkach kokosowych, a następnie szczelnie zawijam (każdy osobno) w folię spożywczą i wkładam do lodówki. Ciasto powinno tam odleżeć minimum 2 godz.
Piekarnik nagrzewam do 180 stopni (dolna grzałka + termoobieg), blachy wykładam papierem do pieczenia (będą potrzebne dwie duże). Ostrym ząbkowanym nożem kroję ciasto na plasterki o grubości ok. 4 mm, kładę je na papierze do pieczenia i piekę 12-15 minut, aż brzegi zaczną się rumienić.
Opracowałam patent na świeże ciastko do porannej kawy (oczywiście w weekend, bo w tygodniu... dajcie spokój!): wieczorem zagniatam ciasto i wkładam je do lodówki na noc, rano włączam piekarnik i po kwadransie ciastka są gotowe. I ten oszałamiający zapach świeżego ciasta!... Jestem od niego uzależniona.
Och, jakie ładne u Ciebie! Prawda,ze pyszne? My nie mogliśmy się od nich oderwać. Smakują wspaniale i w sumie można je piec przez cały rok:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
są bez jajek?znaczy bez żółtek (gotowanych np. jak w kruchym cieście?)
OdpowiedzUsuńminnxxx, tak, są bez jajek.
OdpowiedzUsuńJakie one u Ciebie ładne wyszły! Ja też je piekłam i wszyscy byli zachwyceni :)
OdpowiedzUsuńCranberry Noel odkryłam w zeszłym roku, w tym nie miałam jakoś okazji ich piec, napiekłam mnóstwo innych rodzajów i jakoś nie starczyło na nie miejsca, a szkoda. W sumie tak sobie myślę, że chętnie pogryzłabym je sobie jeszcze raz, ale w ten weekend faworkowo i pączkowo, więc pozostaje mi tylko pozazdrościć :D
OdpowiedzUsuńciągle się do nich przymierzam i mi nie wychodzi;)
OdpowiedzUsuńcudne :)
OdpowiedzUsuńhttp://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Bardzo podobają mi się te ciasteczka i im wiecej na nie patrzę tym częściej i ja mam na nie ochotę:)
OdpowiedzUsuńte ciastka są na serio dobre, robiłam i bardzo szybko zniknęły :)
OdpowiedzUsuńzrobiłam-choć, byłam nieco przerażona (no jak tak - bez jajek??!:)).p y c h a!juz ich nie ma.pożarte.dziękuję:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie wyjechały z piekarnika w wersji z migdałami i rodzynkami. Pachną i smakują bosko...........
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że Wam się udały :-)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńJak wygląda taki malakser? Jaki ma rodzaj mieszadel?
Używałam haków do zagniatania ciasta.
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasteczka, zrobiłam na Święta i gorąco polecam! Niepowtarzalny smak! W sumie dawno temu to było... a piszę dopiero dzisiaj, nie wiedzieć czemu ;) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńTe ciasteczka są doskonałe, robię je zawsze na święta w obłędnych ilościach :)
OdpowiedzUsuń12 min+termoobieg w moim piekarniku= świąteczne węgielki z żurawiną :) Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuń