Naturalnie pieczeń rzymska ma z Rzymem tyle samo wspólnego
co fasolka po bretońsku z Bretanią. – nic. Wywodzi się z kuchni niemieckiej i
jest niezłym zamiennikiem mielonych, nie trzeba stać przy patelni, a i jajko w
środku wygląda całkiem efektownie.
A mi pieczeń rzymska nieodmiennie kojarzy się z Wielkanocą i w
niczym nie przeszkadza mi fakt, że nigdy jej nie robię przy tej okazji.
Jak zwykle przepis można (i należy) modyfikować, np. dodając
trochę mielonego mięsa innego rodzaju, najlepiej wołowiny lub cielęciny
(chociaż tę ostatnią rzadko widuję w sklepach). Można też podsmażyć drobno
posiekany czosnek (dużo, czosnek zawsze pasuje), dodać posiekany koperek lub
inne zioła i zamiast bułki tartej dołożyć czerstwą bułkę namoczoną w mleku
(wtedy dodatek zimnej wody raczej nie będzie konieczny). Podsmażone pieczarki
też zawsze doskonale się sprawdzą.
Cebuli można nie podsmażać, tylko zmielić w maszynce.
Smacznego!
Anka
Składniki:
- ok. 8 jajek ugotowanych na twardo + 2 małe świeże jajka (ewentualnie jedno duże)
- 2-3 cebule
- 1 kg mielonego mięsa wieprzowego
- 2-3 łyżki tartej bułki
- majeranek, drobno posiekana natka pietruszki (lub inne, ulubione przyprawy i zioła)
- sól, pieprz
- olej lub masło do podsmażenia cebuli
Sposób przygotowania:
Cebule drobno kroję, podsmażam aż się zeszklą, ale nie rumienię.
Odstawiam do lekkiego przestudzenia.
W dużej misce mieszam mięso, surowe jajka, bułkę tartą,
przyprawy oraz podsmażoną cebulę. Dodaję 3-4 łyżki zimnej wody (można dodać
mleko lub śmietankę, niektórzy dodają bulion i to sporo) i dokładnie wyrabiam masę.
Ugotowane na twardo jajka obieram, odkrawam końcówki tak, by
było widoczne żółtko.
W wysmarowanej tłuszczem keksówce (mi wystarczyła forma o
wymiarach ok. 12x23 cm) układam na dnie połowę mięsnej masy. Pośrodku robię
niewielkie wgłębienie i układam w rządku jajka tak, by się stykały.
Przykrywam jajka pozostałą częścią mielonego mięsa, szczególnie dokładnie
upychając masę po bokach.
Oczywiście można to wszystko układać na folii elegancko
rolując całość, ale ja się obawiam, że miałabym potem problemy z przełożeniem
do formy.
Piekę około godziny w 180 stopniach. Zanim wyjmę z keksówki
odstawiam na co najmniej 10 minut.
Podaję na ciepło do kaszy lub ziemniaków (i znowu zrobiłam
buraczki), pyszna też na zimno do kanapek.
To jest pyszna pieczeń , lubimy. Zastanawiam się, czy zrobić ją na święta. :)
OdpowiedzUsuńjak pięknie zapachniało Świętami:)
OdpowiedzUsuńZjadłabym,ale bez jaja.
OdpowiedzUsuńKoleżanka robi podobną pieczeń z tym,ze jeszcze kawałweczek srednio tłustego boczku do tego mieli,dla uszlachetnienia smaku i zebynie była za sucha.
Niestety moja rodzina nie przepada za mielonymi nawet w postaci pieczeni:)
dora
Moi synowie to uwielbiają!Jak zresztą cała rodzina.Zaraz sobie drukuję przepis.Dzięki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa zimno obowiązkowo na każde święta lub imprezę. Polecam wersję bez jajek w środku ale za to z kulkami kolorowego lub zielonego pieprzu. Wygląda bajecznie. Smakuje wyśmienicie - zwłaszcza tym, który lubią coś co jest lekko ostre.
OdpowiedzUsuńUwielbiam :)
OdpowiedzUsuńu nas obowiązkowa pozycja wielkanocnych 'wypieków' :)
Niemniej moja mama trochę zmodyfikowała przepis "keksa z jajem" i zamiast jajek do środka daje polędwiczkę, która wcześniej przyprawiona (natarta nieprzyzwoitą ilością czosnku)leżakuje przez noc w lodówce :) Pieczeń ta w tej wersji coraz częściej trafia na nasz stół. Na ciepło, na zimno - rewelacja!