Ostatnio zwariowałam na punkcie ciecierzycy. Kupuję, moczę i
gotuję (bo wolę taką niż z puszki), a potem wcinam ziarenka jak cukierki.
Robiłam już co prawda pastę do chleba i pasztet z dodatkiem
ciecierzycy, ale przepisów nie wstawię, bo mi nie bardzo smakowało. Ciecierzyca po
zmieleniu jest jak na mój gust zbyt sucha. Co innego jeśli się
gryzie te fajne kuleczki – są rewelacyjne.
Poniżej jeden z moich ulubionych sposobów na danie z
dodatkiem ciecierzycy. I jak zwykle kilka uwag:
- chili nie jest niezbędne, nie dodałam ze względu na syna,
któremu nie przeszkadza kumin i inne przyprawy, ale zbyt dużo chili już nie
wchodzi w rachubę, najlepsze jak zwykle świeże, ale można też doprawić
chociażby pieprzem kajeńskim dla uzyskania ostrego smaku
- boczek można pominąć – wyjdzie pyszne wegetariańskie
danie, ale ja lubię mięsną wkładkę
- jeśli chodzi o ilość przypraw, to wszystkie miałam w
ziarnach i wsypałam do moździerza po około łyżeczce, a potem wykorzystałam jakąś
połowę; resztę zużyję następnym razem (jak najbardziej można przyprawić
mocniej, ale muszę myśleć o tym, dla kogo robię obiad)
- suszone pomidorki zawsze są dobrym dodatkiem
- danie można posypać uprażonymi płatkami migdałów
- no i ostatnia rzecz: jeśli zabraknie Wam czasu na moczenie
i gotowanie – weźcie ciecierzycę z puszki
Anka
Składniki:
- 2-3 cebule
- 3 ząbki czosnku
- 1-2 marchewki
- 1,5-2 szklanek ugotowanej ciecierzycy (można wziąć z puszki)
- 100 g cienko pokrojonego boczku
- 1 puszka krojonych pomidorów (lub kilka świeżych, bez skóry i pestek)
- sól, pieprz
- kolendra, kumin, ziele angielskie
- chili
- brązowy cukier (lub zwykły cukier lub miód)
- natka pietruszki i/lub świeża kolendra
- oliwa lub olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Ciecierzycę zalewam zimną wodą (wody musi być sporo, 2-3
razy więcej niż ciecierzycy) i odstawiam na przynajmniej 10 godzin. Gotuję bez
soli przez co najmniej godzinę. Próbuję czy jest miękka.
Lub, jeśli nie ma na to czasu, dokładnie odcedzam
ciecierzycę z puszki (a nawet płuczę zimną wodą), może i smakuje mi gorzej, ale za to da się ten obiad
przyrządzić w krótkim czasie.
Cebule obieram, kroję w kostkę. Obrane marchewki ścieram na
grubej tarce (lub drobno kroję, ale z tym za dużo roboty). Boczek kroję np. w
drobne słupki (do tego dania lubię używać boczku pokrojonego w cieniutkie
plasterki). Czosnek i chili drobno siekam.
W moździerzu dokładnie rozgniatam pieprz, kumin, kolendrę i
ziele angielskie.
Na dużej patelni podsmażam cebulę aż zmięknie. Posypuję ją
przyprawami i solą. Potem dodaję boczek, a po kolejnych kilku minutach czosnek,
startą marchewką i ewentualnie chili, smażę.
Boczek dodałam po cebuli, bo wzięłam bardzo cieniutkie
plasterki, ale jeśli są większe kawałki, to lepiej najpierw podsmażyć boczek, a
dopiero potem dodać cebulę.
Dodaję pomidory, wsypuję 1-2 łyżeczki cukru, przykrywam
patelnię pokrywką i gotuję na wolnym
ogniu przez około 20 minut. Wsypuję ciecierzycę i wszystko jeszcze chwilę
gotuję. Próbuję i doprawiam do smaku.
Podaję z kuskusem. Gotowe danie posypuję świeżo posiekaną
natka pietruszki lub kolendrą (kolendra jest o wiele lepsza).
Lubie takie dania. Jestem miesozerna, ale czasem kazdy potrzebuje odpoczynku od miesa :)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, ciekawe czy smaczne
OdpowiedzUsuńNo na pewno pyszności !
OdpowiedzUsuń