Nazwy potraw nigdy nie były moją mocną stroną, ale to mało istotne, bo dzisiaj zrobiłam
sobie obiad, po czym natychmiast popadłam w samouwielbienie. Kojąca,
aromatyczna i intensywna w smaku potrawa (to przez ten liść laurowy i razowiec)
idealnie podpasowała mi na weekend po tygodniu, który spędziłam z dwójką
chorych dzieci. Potrzebowałam pocieszenia, może być kulinarne.
Danie nie jest skomplikowane, ale długo się piecze – na niedzielny
obiad w sam raz. Myślę, że najlepszym dodatkiem będą ziemniaki lub kasza
jęczmienna. Można też podsmażyć pieczarki, podać gotowane warzywa lub zjeść bez
dodatków, tak jak zrobiłam ja.
Danie wzorowane na przepisie z książki „Culina Mundi”.
Bardzo polecam!
Anka
Składniki:
- ok. 600-800 g wołowiny
- ok. 150 g boczku w plastrach
- 2-3 cebule
- 2-3 marchewki
- 2 pietruszki
- 3 ząbki czosnku
- 5-6 kromek chleba razowego (mały bochenek)
- ½ - 1 szklanki czerwonego wina
- olej do smażenia
- sól, pieprz
- 5 liści laurowych
- mąka
- ½ litra bulionu lub wody
Sposób przygotowania:
Nagrzewam piekarnik do 180 stopni (dolna i górna grzałka).
Przygotowuję wszystkie składniki: siekam dość drobno cebulę,
marchewkę i pietruszkę kroję w paseczki (napisałabym julienne, ale w moim
wykonaniu raczej trudno mówić o przepisowych rozmiarach), razowy chleb okrawam
ze skórki i również przetwarzam na paseczki. Wszystkie składniki mieszam w
misce. Obieram ząbki czosnku z łuski, dorzucam do miski.
Dno brytfanki wykładam paseczkami boczku (na zakładkę).
Wołowinę kroję na plastry lub spore kawałki, lekko obsypuję
mąką i krótko obsmażam na oleju (zrobiłam to w dwóch partiach). Układam mięso w
brytfance na warstwie boczku. Patelnię zostawiam na ogniu i wlewam na nią wino,
krótko gotuję, a następnie przelewam do mięsa zdrapując wszystko, co
ewentualnie przykleiło się do naczynia.
Posypuję mięso warstwą soli i pieprzu. Na to nakładam
mieszankę pokrojonych warzyw i chleba razowego (użyłam razowca wileńskiego),
doprawiam solą i pieprzem oraz dokładam liście laurowe. Wlewam około pół litra
bulionu (to w optymistycznym przypadku, że akurat mam, a w normalnej sytuacji
wlewam po prostu wodę).
Przykrywam, wstawiam do piekarnika i zapominam o potrawie na
około dwie godziny. Po tym czasie zmniejszam temperaturę do 160 stopni i
zostawiam jeszcze na godzinę. Gdybym wstawiła
obiad wcześniej, być może ustawiłabym od razu jakieś 160 stopni i zostawiła brytfankę
w piekarniku jeszcze dłużej.
Jeśli chodzi o warzywa i przyprawy, to oczywiście nie
trzymajcie się niewolniczo przepisu – można na przykład zamienić pietruszkę na
seler, dać więcej lub mniej czosnku, a
jeśli ktoś nie lubi – zrezygnować z liści laurowych. Wino też nie jest
niezbędne. Muszę jednak przyznać, że gdy będę robiła to danie następnym razem,
raczej nie zmienię zbyt wiele.
Wołowina jest smaczna, ja np. bardzo polubiłam Strogonowa.
OdpowiedzUsuń:)
A Twoje danie tez bardzo mi się podoba. :)Pozdrowienia
Dziś zrobione. bez co prawda boczku, zamiast samamu warzywa to gotowa mieszanka (akurat była chińska) i świeża kukurydza..więc dopasowanie pod zawartosć lodówki...ale mięso...pycha! dawno tak dobrej wołowiny nie jadłam, rozpadała się dosłownie, miękka, rewelacja ;)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu podczytuję bloga, ale nigdy jakoś nie zebrałam się do napisania komentarza. Jednak pieczona wołowinka zdecydowanie na to zasługuje. :) Owszem, sypnęłam za dużo pieprzu, ale cóż, człowiek uczy się na własnych błędach. Wyszła bardzo smaczna, miękka, a na dodatek zasadniczo nie była smażona i jeszcze warzywka... super. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam pytanie - czy zamiast chleba razowego może być pumpernikiel? I czy mozna zwiekszyć ilośc wina kosztem bulionu? Oraz czy powinien być jakiś konkretny kawałek wołowiny czy wszystko jedno? Pozdr :)))
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem spokojnie możesz wlać mnóstwo wina i też będzie dobrze (a może nawet lepiej). Wołowina jak zwykle: bierzesz możliwie najlepszą, ale przy tych długo przygotowywanych obiadach zobiłabym i na kawałku gulaszowym (może piekłabym dłużej na wszelki wypadek). Weź pod uwagę, że na mięsie wołowym nie znam się zbytnio :)
UsuńCzy pumpernikiel też tak ładnie namięknie i zrobi się niemal krem chlebowo-warzywny? Nie wiem czy nie zostaną Ci w obiedzie grudki, nigdy nie próbowałam.
Dziekuje Aniu, namocze sobie moze kawalek pumpernikla i zobacze co z tego wyjdzie :-)
UsuńDałam w końcu normalnego razowca, ale zamiast marchewki (która PM mi wyrzucił) dodałam batata. Genialne danie.
UsuńZrobilam bez przekonania ale wyszlo przesmaczne!! Dziekuje
OdpowiedzUsuńMam pytanie- z jakiej części wołowiny robiła Pani to danie?
OdpowiedzUsuńNie pamietam ale pewnie po prostu kupilam gulaszowa
Usuń