Myślę, że jeśli
ktokolwiek interesuje się chociaż trochę jedzeniem i przegląda książki
kucharskie, to z pewnością spotkał się z przepisami i opowieściami Hanny
Szymanderskiej. Przez ostatnie lata w
mojej biblioteczce pojawiło się całkiem sporo lektur tej autorki i należą do kategorii
„do poczytania dla przyjemności”. Nie sposób bowiem nie cenić wszechstronnej
wiedzy, erudycji oraz gawędziarskiego stylu Hanny Szymanderskiej. Jedną z moich
ulubionych pozycji są „Dania z anegdotą”, ale ponieważ od tygodni mam ochotę na
pierogi, więc czym prędzej zdjęłam z półki „Pierogi świata” i przyrządziłam
przepyszne czudu nadziewane dynią i orzechami. A może niezupełnie czudu, bowiem
w kuchni dagestańskiej takim mianem określa się małe pierogi, a moje były
całkiem spore. No i przepis mówił, żeby je upiec, a ja gotowałam.
Właśnie dzięki książkom
Pani Hanny mogłam po raz pierwszy w życiu spotkać się z takimi określeniami jak
czudu, olibach czy kurdiuk. Poznać historię powstania słynnego deseru Pavlova
lub poczytać o obyczajach wigilijnych.
Z pewnością jeszcze nie
raz wrócę do Jej książek. Naprawdę przykro, że kolejnych już nie będzie.
Anka
Składniki:
ciasto:
- 400 g mąki pszennej
- sól
- ok. 200 ml ciepłej wody
- 1 żółtko
- 1-2 łyżki stopionego i przestudzonego masła
farsz:
- ok. 500 g miąższu z dyni
- 1 duża cebula
- sól, pieprz
- mielony kumin
- łyżeczka soku z cytryny (zapomniałam)
- 2-3 łyżki posiekanych orzechów włoskich
Sposób przygotowania:
W oryginale przepis nie zawierał żółtka i masła, lecz 1-2
łyżki oliwy, jednak zdecydowałam, że do tych pierogów bardziej będzie mi
pasowała delikatniejsza wersja ciasta.
Mąkę przesiewam, mieszam z solą. Dodaję wodę, potem żółtko i
masło, wyrabiam dość miękkie ciasto (może trzeba będzie jeszcze dodać łyżkę czy
dwie wody). Wkładam do miski, przykrywam i odstawiam na co najmniej kwadrans,
aby odpoczęło.
Teraz farsz. Cebulę drobniutko kroję, dynię ścieram na grubej
tarce. Podsmażam cebulę, ale uważam, by jej nie przypalić. Dodaję sól, pieprz,
kumin, smażę mieszając i gdy się ładnie zeszkli wrzucam na patelnię startą
dynię. Wszystko jeszcze smażę kilka minut, na koniec dodaję posiekane orzechy i
odstawiam do przestudzenia.
Ciasto dzielę na części i wałkuję na cienkie płaty. Wykrawam
kółka, na środku układam farsz, zlepiam pierogi (to zdecydowanie najgorszy dla
mnie moment, ale domowe pierogi nie muszą być piękne, ważne, by ciasto było
delikatne i mięciutkie, a farsz wyrazisty).
W dużym garnku gotuję osoloną wodę. Wrzucam partiami pierogi
i gotuję (zazwyczaj, żeby sprawdzić, czy już są dobre, po prostu wyjmuję
jednego pieroga z gara i przekrawam widelcem). W przepisie pierogi należało ułożyć
na wysmarowanej masłem blasze, ponakłuwać widelcem i piec 30-35 minut.
Podawałam ze stopionym masłem, ale równie dobre byłyby ze śmietaną.
Następnym razem do farszu dodam chili, orzechów użyję bardzo oszczędnie, a
podam ze śmietaną i świeżą kolendrą.
kolejny dowód na to jak ciekawie można wykorzystać dynię.
OdpowiedzUsuńSmakowałyby mi na pewno!:)
OdpowiedzUsuń